Translate

środa, 5 lutego 2014

9.Ja się nie poddam!

W pudełku leżał naszyjnik.Wyglądał jak kilkadziesiąt tysięcy dolarów.I raczej nie był tani,bo opakowanie miało napis "Swarovski" .Zamarłam! Nigdy nie dostałam czegoś takiego.
-Może nie zbyt orginalne,ale chyba Ci się podoba-uśmiechnął się.
-Zayn,to piękne,ale czemu mi go kupiłeś?-rzekłam nadal zachwycona.
-Bo cię lubię-speszył się.
-Dziękuje-powiedziałam z uroczym akcentem przytulając go.
Podano nam zamówienie.Od razu wzięłam się za jedzenie,bo byłam głodna.Rozmawialiśmy trochę i przyszedł czas wracać.Wyszliśmy z restauracji,a na dworze było ciemno.
-Przejdziemy się?-zapytał.
-Jasne-odparłam.
-A właśnie,to od Louisa-dał mi kolejne pudełko.
Otworzyłam je,w środku był biały iphone 4s.
-Ooo,czemu wy mi kupujecie tak drogie prezenty?-wymamrotałam.
-Jesteś teraz w naszej rodzinie-wyszeptał.
-Dobraa-zdziwiłam się.
Schowałam pudełko z nowym telefonem do torebki.
-Mój przyjaciel przyleciał do Londynu,ma na imię Dylan.Skończył szkołę taneczną,znajdziecie dla niego pracę.Wiem,że o dużo was proszę,ale błagam.Mogę oddać ten telefon-prosiłam.
-Jasne,ale nie musisz niczego oddawać.-uśmiechnął się.

*oczami Louisa*
Siedziałem w domu i oglądałem telewizję.Denerwowałem się,bo Zayn wracając ze sklepu miał zajechać do Leny,aby dać jej prezent ode mnie.A nie wraca od 2 godzin.Wyjąłem telefon,wybrałem jego numer.
-Do kogo dzwonisz?-zapytał Niall.
-Do Zayna,jeszcze nie wrócił-odpowiedziałem.
-Wyluzuj,on da jej tylko telefon i wraca-rzekł.
-Zayn gdzie jesteś?
-Spokojnie już jadę do Leny.
-Co tak długo?
-Louis muszę kończyć,bo zielone paa.
W tle słyszałem głos Leny,coś mi tu nie gra.
-On kłamał,słyszałeś ją?-powiedziałem nerwowo.
-Louis,bez spiny.Co Zayn może jej zrobić? pomyśl-odparł Horan.
-Dobra nooo-wymamrotałem.
Nagle usłyszałem dzwonek z portierni.Wstałem i podszedłem do domofonu.
-Panie Tomlinson przyjechała Nina Karinowska.
-Wpuść ją proszę.
Oparłem się o ścianę i czekałem,aż Nina podejdzie do drzwi.Po chwili czekania odbyło się głośne pukanie do drzwi.Otworzyłem je,ona wyglądała tak jakoś inaczej.Miała śliczną,czerwoną sukienkę,czarną marynarkę.Do tego mega wysokie szpilki. Usta czerwone,normalnie się mega odstrzeliła.
-Już wołam Harrego-oznajmiłem-Harry!!
-Nie,nie ja do Elki-uśmiechnęła się.
W tym czasie Styles zbiegł na dół.
-Co jest?-zapytał zapatrzony w Ninę.
-Nic,przyszłam do El-powiedziała jakby z wrednym akcentem.
-Coś się stało?-rzekł
-Nie,chcę iść z Eleanor na imprezę,a Lena wyszła na kolację z Zaynem-odparła.
Wszystko się we mnie zagotowało.Oni oboje mnie okłamali!
-Że co?!?-wrzasnąłem.
-Ty nie wiesz? o kurdeee-speszyła się.
-Louis uspokój się,ona jest odpowiedzialna.O co ty się wkurzasz?-mówił Styles.
-No właśnie,nie ma po co się denerwować,a teraz powiedz mi gdzie Eleanor-rzekła radośnie Nina.
-Ona pojechała na sesję do Nowej Zelandii,my z tobą pójdziemy-oznajmiłem.
Ubrałem kurtkę i razem z resztą wyszliśmy z domu.Zapakowaliśmy się do auta,które zaraz potem ruszyło.
*oczami Niny*
Nie zbyt mi się podobało to,że Harry też jedzie,ale trudno już.Wyjęłam z torebki lusterko i szminkę.Zaczęłam uwodzicielsko malować usta.Harry położył rękę na mojej nodze,ale ja pod pretekstem chowania akcesorii odsunęłam się.Skoro on potrafi wyjść sobie do innej to ja mu pokaże co potrafię w klubie.Wiem jak to jest gdy ktoś łamie ci serce.Może i nie znam Harrego jako normalnego chłopaka za dobrze,ale podobno polubiliśmy się trochę bardziej.
Zatrzymaliśmy się,wysiadłam i seksownym krokiem weszłam do klubu.Podeszłam do baru.Zamówiłam drinka,miałam gdzieś co robi Harry.Może przesadzam,ale nie umiem inaczej.Po tym jak mój były chłopak mnie skrzywdził ledwo się pozbierałam,ale o tym już mówiłam.
-Cześć,jestem Rick.-usłyszałam tajemniczy głos za sobą.
-Nina,miło cię poznać-uśmiechnęłam się.
Chłopak miał kasztanowe włosy,piękne,brązowe włosy i malinowe usta.Wyglądał na jakieś 22 lata,w oczy rzucał się lekki zarost.Jego wzrost mnie zadziwił,bo jestem od niego niższa nawet na tych ogromnych szpilkach.
-Jesteś stąd?-zapytał.
-Nie,z Polski,ale przyjechałam tu,żeby kontynuować karierę modelki-oznajmiłam.
-Wiem,bo mój współlokator kupił gazetę z tobą na okładce i powiedział,że kiedyś będziesz jego żoną-odparł wesoło.
-Ma ambitne plany-zaśmiałam się.
-Ale ja taki nie jestem, co tu jeszcze robisz?-rzekł sącząc drinka.
-W sumie to nic,mieszkam z przyjaciółką Leną, o której na pewno słyszałeś-powiedziałam z uśmiechem.
-Tomlinsonowa? pewnie,że znam.Wszystkie dziewczyny z campusu o niej gadają.-opowiadał.
-No widzisz,a ty jesteś stąd? masz dziwny akcent-mówiłam.
-Mój tata jest Włochem,ale od urodzenia mieszkam w Londynie.-oznajmił.
-A ten twój kolega jest tutaj?-zapytałam.
-Taa,pewnie wyrywa jakąś pannę-odparł bez zainteresowania.
-To tak jak ty-zaśmiałam się.
-Ja tylko z tobą rozmawiam,on je podrywa poprzez chamskie teksty-uśmiechnął się.
-Aaa to różnica-zaśmiałam się ponownie.
-Dowcipna jesteś-rzekł radośnie.
-Dziękuje,ty też-klepnęłam go w ramię.
-Opowiedz mi coś o sobie-poprosił.
-Nie wiem co...Uwielbiam swoją pracę,włoskie jedzenie.Nie cierpię marud,a ty?-odparłam.
-Kocham football,włoskie jedzenie,swoje studia i nie cierpię takiej jednej dziewczyny z campusa-opowiadał.
-Jakiej dziewczyny?-spytałam mieszając rurką w szklance.
-Sarah Foster,myśli,że jest tam królową.-oznajmił.
-Aha,aghh zapomniałam zapytać co studiujesz?-zawstydziłam się.
-Zarządzanie,nudaaa-powiedział opierając rękę o blat baru.
-Wiesz jesteś pierwszym chłopakiem,który nie szuka tu tylko łatwej laski-uśmiechnęłam się.
-To nie moje klimaty,wolę poważne sprawy-rzekł pijąc drinka i patrząc mi w oczy.
Polubiłam tego chłopaka,jest na prawdę fajny.Niestety zauważyłam,że Harry rzuca się coś i patrzy prosto na nas.
-Zaczekaj chwilę-powiedziałam,po czym ruszyłam w stronę chłopaków.
Stanęłam na wprost Stylesa.
-O co ci chodzi?-zapytałam udając.
-Zachowujesz się dziwnie i do tego podrywasz jakiegoś chłopaka,to jest-odpowiedział nie zbyt wesoło.
-A ty to co? Cara Delvignge mój drogi-rzekłam.
-To koleżanka-zmieszał się.
-Aha akurat,Harry znamy się kilka dni.Jesteś moim przyjacielem,za bardzo się pospieszyliśmy.Jesteś tak zły za tego chłopaka,a pewnie nie wiesz jak mam na drugie imię.To nie ma sensu-tłumaczyłam.
Odeszłam,ale po kilku chwilkach odwróciłam się.On miał łzy w oczach!! To był okropny widok,ale spójrzmy prawdzie w oczy.Ja i Harry znamy się kilka dni,a on myśli o nas jak o parze na wieki.To nie realne! musimy się bardziej poznać.Z resztą nie chcę z nim na razie zaczynać czegoś.Chcę się skupić na karierze,poznać nowych ludzi,a nie być ciągle z Hazzą.Postanowiłam,że muszę się od niego odciąć.
-A więc o czym rozmawialiśmy?-zapytałam siadając na stołku przy barze obok Ricka.
-Nie ważne,zacznijmy nowy temat-odparł.-Ty rozmawiałaś z Harrym Stylesem?!?
-Tak,ale nie o tym chcę rozmawiać.Opowiedz mi o studiach.-uśmiechnęłam się.
-Codziennie zajęcia od 7:30.A po nich gram-powiedział.
-A w weekendy?-spytałam.
-Są imprezy,gramy w piłkę plażową,chociaż plaży nie mamy-zaśmiał się.
-Ciekawe-stwierdziłam.
-Przyjdź kiedyś,może jutro?w końcu to piątek,o 17:00 ci odpowiada? ma być dość ciepło-rzekł.
-Nie znam cię za bardzo,ale ok.Przyjdę-zapewniłam.
-To się cieszę,dobra tu masz mój numer.Zadzwonię jutro,a teraz uciekam-podał mi karteczkę.
-Paa,super,że się poznaliśmy-uśmiechnęłam się.-A co mi tam,chodź tu.
Przytuliliśmy się,ale tak po przyjacielsku i poszedł sobie.Spojrzałam na kartkę,którą od niego otrzymałam.
Faktycznie znajdował się tam numer telefonu i jego imię oraz nazwisko: Rick Smith.
Schowałam ją do torebki,dopiłam drinka,a następnie poszłam szukać chłopaków.
-Jedziemy?-zapytałam.
-Jasne-odpowiedział Liam.
Zmierzaliśmy do wyjścia,aż nagle potknęłam się o jakiś papierowy kubek i złapał mnie Liaś.Co oczywiście wkurzyło Stylesa.Zapakowaliśmy się do auta,usiadłam przy oknie.Wyjęłam telefon,zegarek wskazywał 22:45.Miałam ochotę na dłuższe klubowanie,ale jakoś tak wyszło.
Zatrzymaliśmy się pod ich domem.
-Odwieziecie mnie do mojego mieszkania?-zapytałam.
-Kierowca cię odwiezie,ale wejdź na moment-odparł Niall.
Wparowaliśmy do środka,a tam Lena i Zayn cali w mące.Mieli na sobie fartuchy i robili najprawdopodobniej pizze.
-Co tu sie dzieje??-wkurzył się Lou.
-Mieliśmy zamiar zrobić wam na kolację pizze,ale jakoś tak wyszło...-mówiła rozbawiona Len's.
-Co?!? Zayn jako możesz,jesteśmy przyjaciółmi-krzyczał Tommo.
-Spokojnie,ty masz jakąś paranoje-rzekła jego siostra.
-Jestem twoim starszym bratem!-wrzasnął.
-Przypomnij sobie,że tydzień temu o tym nie wiedziałeś-krzyknęła rzucając fartuchem o blat.
Lena wybiegła z domu,a ja za nią.Weszła do auta tak samo jak ja.A one ruszyło.
-Mam go dość! co chwilę się czepia-odparła naburmuszona.
-Poczuł się jak brat,musisz go zrozumieć-pocieszałam ją.
-Kiedy ja nie mogę.Nie chcę się z tym męczyć-wyszeptała.
Przytuliłam ją i czekałam,aż dojedziemy.
***
Otworzyłam drzwi od mieszkania,po wejściu zatrzasnęłam je,a klucze rzuciłam na szafkę.Zdjęłam buty,ustawiłam je do szafki i ruszyłam do kuchni.Nalałam soku do szklanki,wypiłam do końca.Spojrzałam na zegar.Była dokładnie 23:30.Oparłam się o szafkę i rozmyślałam.
Lena wreszcie wyszła z łazienki,przyszła kolej na mnie.Rozebrałam sie,wrzuciłam ubrania do kosza na pranie i weszłam po prysznic.Umyłam się szybko,przebrałam,a następnie pobiegłam do sypialni.Położyłam się i dokończyłam myśleć o moim życiu.
Muszę coś zmienić!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz