Jak zawsze rano obudził mnie budzik.Wytargałam swoje zmęczone życiem ciało z łóżka i powędrowałam do szafy.Wyjęłam z niej potrzebne mi ubrania, po czym ruszyłam w stronę łazienki.Zdjęłam piżamę i ubrałam wybrany wcześniej zestaw.Dziś na szczęście nie idę do szkoły,bo mamy wolne.Chociaż nie wiem czy tak na szczęście mi to wyszło.Jak znam życie będę musiała sprzątać mieszkanie z piwa ojca oraz budzić go pół godziny,żeby poszedł do pracy.
Poszłam do kuchni i wyjęłam jakiś worek z szafki.Wrzuciłam do niego wszystkie butelki, postawiłam go na stole.W moim mieszkaniu,żeby zjeść śniadanie trzeba godzinę sprzątać.Umyłam blaty,sztućce,talerze.Wyjęłam z lodówki szynkę,ale to nie był dobry pomysł. Była grubo przeterminowana ,tak jak większość produktów,więc wyrzuciłam całą zawartość lodówki i poszłam do swojego pokoju,który był zawalony śmieciami.Nagle dostałam sms od Niny.Heh mój niesamowicie stary telefon potrafi jeszcze wysyłać i odbierać sms.Nina poprosiła,żebyśmy się spotkały.Wzięłam torebkę,ubrałam buty,a następnie wyszłam z mieszkania.Spacerowałam drogą przez park,aż zobaczyłam Ninę biegnącą w moim kierunku.Podeszłam do niej.
-Cześć,słuchaj rodzice załatwili nam wylot do Londynu na jutro o 18:35.Kupili tam mieszkanie i pozwolili mi na tatuaż,pójdziesz zrobić go ze mną?-powiedziała podekscytowana.
-Cieszę się,ale mówiłam Ci,że nie mam z czego jechać.A ja już mam tatuaż na ręce i nie chcę na razie drugiego,bo nie mam za co go zrobić.Leć sama-zakomunikowałam
-Ale moi rodzice już zapłacili ze Ciebie i zrobili Ci wizę do Wielkiej Brytani-mówiła
-To miło,ale to za dużo pieniędzy.Z czego ja oddam?i jakim cudem wzięli mój paszport?-zapytałam
-Nie musisz oddawać,a ja Ci kiedyś zakosiłam paszport-uśmiechnęła się.
-Ty spryciaro,nie mogę lecieć.To na prawdę za dużo pieniędzy,dość już,że kupujesz mi ubrania i jedzenie.-powiedziałam
-Lecisz i koniec.Chcesz całe życie zmarnować z ojcem,który wydaje całą marną wypłatę na piwo?-patrzyła na mnie z przemądrzałym wzrokiem
-No nie...-wyszeptałam zawstydzona.
-To lecisz-uśmiechnęła się.
Postanowiłyśmy, że pójdziemy do mnie i spakujemy moje rzeczy. Wracałyśmy tą samą drogą,którą przyszłam. W domu zastałam bałagan,jak zwykle... taty nie było,więc miałyśmy wolne mieszkanie.
-Słuchaj skoro wyjeżdżasz to posprzątamy mieszkanie Twojemu tacie, w końcu on tu może zachorować-wyszeptała Nina patrząc na nieporządek w moim salonie.
-Po co? niech zginie, za to co mi zrobił-powiedziałam z premedytacją.
-Lena nie możesz tak mówić,chodź sprzątamy- mówiła gestykulując
No i jakoś tak wyszło,że musiałam sprzątać w domu ojca.Mojego ojca,który ma mnie kompletnie gdzieś.
Zabrałyśmy się najpierw za kuchnię.O matko...piwo,pleśń,resztki jedzenia... ble!
Po samej kuchni byłyśmy wykończone,a jeszcze salon,łazienka,mój pokój i taty.Na szczęście Nina się tak zmęczyła,że postanowiłyśmy skończyć sprzątanie na moim pokoju.
Weszłyśmy do środka.Wyjęłyśmy walizkę,którą kiedyś kupiła mi Nin's i wyjęłyśmy wszystkie moje ubrania.Spakowałyśmy jedną czwartą.
Podczas odsuwania szafek i sprawdzania czy czegoś nie spakowałam znalazłam jakiś list.
Podpisane ,,Lena" otworzyłam kopertę i wyjęłam go.
''Droga Leno!
Wiedziałam,że kiedyś ten dzień się wydarzy... moja śmierć.Wiedziałam też,że ojciec niczego Ci do życia nie da.Dlatego piszę do Ciebie ten krótki list z ważną informacją.Masz brata.To Louis Tomlinson.Napisałam to zaraz po tym jak dowiedziałam się,że wziął udział w tym programie.Miałam 17 lat kiedy spotykałam się z Twoim tatą.Zaszłam w ciążę z Louisem.Zerwaliśmy z tatą i postanowiłam oddać to dziecko.Mieszka on z Joannah w Doncaster w Wielkiej Brytanii.Oddałam go tej kobiecie,ponieważ ma takie nazwisko jak my.Musisz go odnaleźć! dodaje w kopercie Twój i jego akt urodzenia.Do tego badania DNA.Wierzę,że Ci sie uda.Całuje mama"
Nie mogłam uwierzyć w to co czytam.Ten cały Louis z One Direction to mój brat?? nie możliwe, mama chyba żartuje...Nagle Nina wyrwała mi kartkę z ręki i z niecierpliwieniem na twarzy czytała tekst.Na jej twarzy pojawiło się zaniepokojenie, zwłaszcza,że ona kocha to całe One Direction.
-No Lena czy może siostro Tomlinsona-posłała mi szatański uśmiech.
-To chore,przestań.Co ja mam z tym zrobić?-zapytałam nie znając odpowiedzi.
-Może znajdź go, powiedz mu prawdę i zobaczymy co będzie-Nina wiedząc,że to się nie uda.
-Nina on jest teraz gwiazdą,tysiące dziewczyn krzyczą,że są jego żonami,dziewczynami czy siostrami.Jak ja mam mu to powiedzieć?-zapytałam
-No masz akty urodzenia-wyszeptała wkładając książki do walizki
-Myślisz,że one nie fałszują aktów urodzenia?-zapytałam znając odpowiedź
-Trzeba spróbować,a teraz chodź,bo mamy wszystko już chyba spakowane-Nina zmieniając temat.
Dziwnie było patrzeć na mój stary pokój.Był taki pusty,do tego jakby czysty.W momencie gdy Nina zeszła na dół z jedną walizką ja zostałam i patrzyłam na puste już ściany.Wcześniej wisiały na nich zdjęcia z Niną i Dylanem oraz plakaty np. Rihanny.Tak jestem jej wielką fanką,to co robi jest wspaniałe.
,,Czas się pożegnać" powiedziałam w myślach.Zamknęłam drzwi od pokoju i złapałam za jedną walizkę na kółkach oraz torebkę.Wystawiłam bagaże przed mieszkanie i wróciłam po resztę.Wytargałam trzy pozostałe ogromne walizy i zobaczyłam wysoką postać schodzącą po schodach.To mój bliski przyjaciel Dylan ( zdjęcie Dylana- KLIK)
-Len's gdzie ty się wybierasz?-zapytał patrząc na cztery ogromne torby.
-Wyjeżdżam-wyszeptałam
Szlak! zapomniałam o nim.Jest moim najlepszym przyjacielem,a nic mu nie powiedziałam.Zwłaszcza,że on wie o mnie dosłownie wszystko.To z nim pierwszy raz się całowałam,ale to inna historia.Dylan ma 21 lat,pracuje jako barman i ...
-Zostawisz mnie?-zapytał patrząc na mnie
-Wiesz,ze nigdy Cię nie zostawię.Będę dzwonić i postaram się mieć z Tobą jakiś kontakt-próbowałam go pocieszyć.
-Lena,znamy się od dawna,możliwe,że ja...
-Ty co?-chyba wiedziałam o co mu chodzi..
-Że ja...ja Cię kocham,a ty wyjeżdżasz?!?-myślałam,że śnię.
-Dylan,ja Ciebie też kocham.Ale muszę wyjechać.Jak zarobię trochę kasy to Cię tam ściągnę-kłamałam
-A mogę chociaż wiedzieć gdzie jedziesz?-pytał
-Do Londynu-wyszeptałam biorąc torebkę.
-Daj mi to...pomogę Ci-powiedział sięgając po dwie walizy.
Wyszłam przed budynek i kierowałam się do parkingu.Tam czekała już na mnie Nina z jej szoferem.Rzuciłam torebkę na tylne siedzenie i pobiegłam po resztę toreb.Po zapakowaniu wszystkiego przyszedł czas się pożegnać.
-Będę tęsknił-wyszeptał D. przyciągając mnie do siebie.
-Ja też-tym razem nie kłamałam...
-Pamiętaj,zadzwoń za nim wsiądziesz i od razu jak przylecisz-pocałował mnie w policzek.
-Ok ok-powiedziałam oddalając się
Weszłam do samochodu i usiadłam obok Niny.No i koniec...Pomachałam jeszcze Dylanowi i wyjęłam mój niezwykle stary telefon.Spojrzałam na godzinę- 19:45.Mijałam całą tą drogę i wszystko mi się przypominało.Wspólne wypady...ahh... Podjechaliśmy pod niesamowicie bogaty dom Niny.Dziewczyna otworzyła drzwi i weszłyśmy do środka.Przywitałam się z jej rodzicami i pobiegłyśmy do jej pokoju.Usiadłam na ciemno-różowej pufce i czekałam co zrobi Nina.
Brązowo włosa dziewczyna usiadła przy biurku i włączyła komputer.Wszystko miała już spakowane,więc za dużo nie zrobimy.
-Słuchaj poszukamy w necie coś gdzie jeden z moich przyszłych mężów,a twój brat mieszka-powiedziała z podjarką.
-Przestań z tymi mężami,za co ty ich tak lubisz.To idioci...-nigdy nie lubiłam tego całego One Pedalszyn.
-Mogłabyś w końcu zrozumieć,że ja ich kocham?-powiedziała poddenerwowana.
-A tam...
Ona szperała w internecie,a ja bawiłam się małą czerwoną piłeczką.
Po dwóch godzinach poszłam się umyć.Wzięłam piżamę i kosmetyczkę po czym powędrowałam do łazienki.Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do Niny.Ta leżała już w łóżku i kilka coś w swoim czarnym iphonie 5.Położyłam się obok niej i zamknęłam oczy.
-Nina co my zrobimy w tym Londynie?-zapytałam nie otwierając oczu.
-Przylecimy i pojedziemy do mieszkania,a dalej to ty chyba będziesz próbowała się skontaktować z Louisem.-wyszeptała.
-No,ale patrz.Jak ja mam go znaleźć?-powiedziałam
-Może kupimy bilety na ich trasę w Londynie na m&g.Tam mu spróbujesz powiedzieć-szeptała wyraźnie zmęczona.
-Dobra,nie ważne.Dobranoc-powiedziałam
Zaraz po tym próbowałam zasnąć,ale nie udawało mi się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz