Translate

piątek, 2 maja 2014

15.Coś zaiskrzyło...

-Na szczęście dziś wieczorem może mnie wypiszą-odrzekła Nina.
-Dobrze,że szybko pojechaliście do szpitala-powiedziałam łapiąc ją za rękę.
-Słuchaj Sel...Wczoraj był tu Harry-wyszeptała.
-Serio? i jak?-dopytywałam.
-Rozmawialiśmy,mówił,że mnie kocha.A ja głupia palnęłam,że musimy zostać przyjaciółmi-opowiadała.
-Co do niego czujesz?-odparłam wnioskując.
-Sama nie wiem.Wciąż go chyba kocham...ale nie wiem jaką miłością.Wiesz ta rok temu była do idola.Był moim ukochanym piosenkarzem i tak go traktowałam.Nie jako normalnego chłopaka tylko gwiazdę.
-A teraz?
Zapadła cisza.Ona musi go kochać,tylko nie umie tego przyznać.Widzę to po tym jak mówi,wiem,że od początku była Directioner.Harry to jej ulubieniec i rok temu działa pod wpływem emocji.Każdy chciałby być ze swoim idolem prawda?ale miłość nie działa na zasadach idol-fan.Zazwyczaj i tak jak w przypadku Niny fan obdarza idola zupełnie innym uczuciem niż gdyby Styles byłby normalnym chłopakiem poznanym gdzieś w mieście.
-Te miesiące po zerwaniu poznaliśmy się jako przyjaciele.Jest super,odnaleźliśmy wspólny język.-mówiła
-Dzwoń do niego,pogadajcie o uczuciach.A ja strasznie cię przepraszam,ale muszę jechać.Zaraz przyjdzie Louis z bufetu i mam nadzieję,że przyniesie ci te wodę.-rzekłam.
-Ahh jego po coś wyślesz do wróci 2 lata później-zażartowałam.
Nagle ku naszemu zdziwieniu do sali wszedł mój zdyszany brat z butelką.
-W jednym sklepie była tylko gazowana,więc leciałem do drugiego we wschodnim skrzydle.-wymamrotał.
-Dzięki,jesteś kochany-uśmiechnęła się Nina.
-Dobra,pa kochana.Będę tak strasznie tęsknić.Pamiętaj,że masz zadzwonić do niego i przepraszam,że już idę,ale mam samolot za 45 minut.Kocham cię-przytuliłam ją.
-Pa kochana,będę tęsknić.Dzięki,że przyleciałaś.-wyszeptała wzruszona.
Posłałyśmy sobie smutne z powodu rozłąki spojrzenie.Zaczekałam na Louisa,po czym pognaliśmy do auta.Pod szpitalem roiło się od fotografów,ale my nie zwracaliśmy na to uwagi.Usiadłam wygodnie i wyjęłam telefon.

Właśnie przylecieliśmy do Londynu.Nie byłam tu chyba 3 miesiące,ale nic się nie zmieniło.Deszcz,chłód oraz tłumy turystów to już norma.Louis zabrał mnie to siebie,bo spędzimy rodzinne chwile.Jutro lecimy do Polski...Tak,po roku zabieram brata na grób mamy.Obecnie wylegujemy się na kanapie.
-Ale nudaa...Zróbmy coś fajnego-odparłam.
-No co chcesz takiego porobić?-zapytał wyłączając telewizor.
-Chodźmy do klubu,dawno nie byłam w tutejszych.-zaproponowałam radośnie.
-Jest 21:00,ubieraj się szybko i idziemy-zerwał się.
Założyłam klasyczne,czarne szpilki oraz również czarny płaszcz.
Wyszliśmy z domu,po czym kierowca zawiózł nas do najbliższego klubu.Przez drogę gadaliśmy o wszystkim.Tak to z nami jest,potrafimy nawijać przez cały dzień.Do tego często się przezywamy i drwimy z siebie,ale to z miłości.Louis został oficjalnie nie tylko moim bratem,ale również najlepszym przyjacielem.Mówię mu dosłownie wszystko.
-Ty kapciu jak ja się teraz pokażę?!?-mówił dramatycznie poprawiając włosy,które mu przed chwilą poczochrałam.
-Aghh czekaj-odrzekłam,pomagając mu.
Zaczęłam zaczesywać jego grzywkę,nie miałam lakieru,więc troszeczkę śliny musi wystarczyć.
-Kocham cię-powiedział po zobaczeniu w lusterku nowej fryzury.
-Wiem-wyszczerzyłam się.
-Jesteś taka skromna jak ja księżniczko-objął mnie ramieniem.
-Louis mam radę,weź przystopuj z perfumami,bo się uduszę maniaku-zaśmiałam się.
-Chcę ładnie pachnieć,by odwracać uwagę od twojego smrodu kobieto-powiedziałam z udawaną powagą.
-A więc ja śmierdzę?!? powąchaj siebie orangutanie-wyszczerzyłam perliste zęby.
-Głupia jesteś-warknął ukrywając uśmiech.
Zatrzymaliśmy się,dlatego nic nie odpowiedziałam.Nie wiem skąd paparazzi wiedzą,że właśnie tu przyjedziemy...Po wyjściu zobaczyłam ich więcej niż się spodziewałam.Razem pognaliśmy do środka,zajęłam miejsce przy stoliku,a Tommo1 poszedł po drinki.A no właśnie Louis już nie jest Tommo tylko Tommo1,a ja Tommo2.Tak nas ochrzcił Harry z Liamem.Dawno ich nie widziałam...hmmm.
Styles jest w NYC, Liam w Wolverhampton, Niall w Irlandii,a Zayn w Londynie.Ej no,przecież może do nas dołączyć.Szybko wyjęłam telefon,wystukałam na klawiaturze,że czekamy i schowałam urządzenie.
-Proszę bardzo-odrzekł Lou kładąc na stole dwa drinki.
-Pojebało cię coś? to musiało kosztować fortunę,wystarczy mi zwykła wódka-powiedziałam biorąc jeden.
-Młoda nie zapędzaj się.Jesteś zbyt gówniarkowata,by wódkę pić i do brata się tak odzywać-zaśmiał się.
-Spadaj-warknęłam biorąc pierwszy łyk.
-No to cheers-wrzasnął stukając swoim kieliszkiem o mój.
Alkohol rozlał się w moim ciele tak szybko,że poczułam tylko jakby ktoś zrzucił ze mnie cały ciężar.Dawno nie piłam,bo pracowałam i nie chciałam zawieść moich fanów kiepskimi występami.Dlatego dziś od razu przewróciło mi się w głowie.
-Już się upiła..-odparł zażenowany Louis.
-Dobrze,że ty byłeś trzeźwy jak ostatnio byłam w Londynie-burknęłam wspominając.
Tak właśnie, mój brat z kolegami zlał się w cztery dupy i musiałam go wlec do auta.Gadał pierdoły typu "Selenka czczcz..emu then jednoro..gżmk..ec nie chce jeśćddfg twistów?" "Kurwa chyba zaraz go walnę" "Seluś,ale nie powiesz El o tym,że wypiłem tttttroszkę za dużuju?" "Daj mi te popierdolone marchewki,bo krew mi się wypuka" To oczywiście on wpadł na pomysł mieszkania wódki z whiskey,więc najbardziej się nachlał.
-Ja byłem trzeźwiutki,ty gadałaś o jednorożcu-szydził ze mnie wiedząc,że to był on.
-Dobrze to zadzwonię do Eleanor i opowiem jej co się działo-ostrzegałam.
-Nie,nie.Ona jest zajęta-wymigiwał się.
Zarechotałam głośno,gdy nagle pojawił się Zayn.
-Cześć-przywitał nas.
-Hej,siadaj.Przyniosę więcej drinków-odrzekł mój brat,po czym ruszył wykonań misję.
-Miło cię widzieć-przytuliłam go.
-Ciebie też,co słychać?-powiedział patrząc mi w oczy.
-Przyleciałam z Lou do UK,a jutro lecimy na grób mamy-wyszeptałam mu do ucha.
-Mam nadzieję,że będzie dobrze.-uśmiechnął się.
Tomlinson wrócił z kieliszkami whiskey,usiadł obok mnie i stuknął się z nami.Wypiłam zawartość mojego.
-Zróbmy sobie selfie-zaproponowałam.
Wyciągnęłam swój telefon,ustawiłam się do zdjęcia obok chłopaków.Poczułam rękę Zayna na swoim udzie.Louis od razu ją strącił,a ja popatrzyłam na niego.
-Nie pozwolę na to-tłumaczył.
-Zayn,chcę z tobą zatańczyć.-pociągnęłam Malika za rękę.
Po klubie rozległy się dźwięki piosenki T-Pain'a i B.O.B "Up Down". Przyciągnęłam chłopaka do siebie za pomocą szarpnięcia jego koszulki.
Ten objął mnie w tali,zaczęliśmy kręcić się w rytm muzyki.Widziałam jak Louis kipy ze złości,nie wiem co on ma do tego,że mogę zostać dotknięta przez faceta.Zawsze gdy widzi taką scenę-przerywa ją.
-Powiedz,serio chcesz ze mną tańczyć czy chodzi o wkurzenie Louisa?-zapytał szepcząc mi słowa do ucha.
-Ehh..no wiesz-zmieszałam się.
-Jeśli o to drugie to chętnie ci pomogę-odparł po czy zjechał w dół na wysokość moich kolan.Złapał mnie za pupę,podnosił się przejeżdżając ustami po moim ciele.Ja natomiast zabawiłam się jego włosami.Szczerze mówiąc podobała mi się ta sytuacja nie tylko dlatego,że Louis miał ochotę posłać mnie do klasztoru,ale Zayn pociągał mnie od momentu,gdy zobaczyłam go na plakacie w pokoju Niny.Następnym naszym ruchem był obrót i położenie rąk na moich biodrach.Kręciłam nimi,nie zważając już na brata.Czułam oddech Malika na swojej szyi,jego perfumy,które ubóstwiam zmieszały się z zapachem papierosów.Byłam już zmęczona,ale coś kazało mi tańczyć dalej.
-Nie grzeczna jesteś-wyszeptał.
-A widziałeś kiedyś,żebym była grzeczna?-uśmiechnęłam się zadziornie.
Muzyka zmieniła się na coś bardzo szybkiego,a my odkleiliśmy nasze ciała od siebie.
Posłałam mu wdzięczny uśmiech i zmierzałam do stolika.No to szykuje się opierdol...

*oczami Niny*
W Nowym Yorku jest obecnie 15:00,więc pielęgniarki przyniosły mi obiad.Składał się on z kurczaka i ziemniaków,ze względu,że leżę na oddziale "dla bogatszych" nie muszę męczyć niedogotowanej jajecznicy jaką podają innym pacjentom.Współczuję im,ale nie za pewnie całemu szpitalowi jedzenia jak z 5 gwiazdkowej restauracji.
Wzięłam talerz,który położyłam na stoliczku.Zaczęłam pałaszować,bo byłam niesamowicie głodna.W zawodzie modelki mam dostosowaną dietę,a teraz nikt mi niczego nie zabroni.
Brudne naczynia odsunęłam wraz ze stoliczkiem.Wzięłam do ręki telefon i bez zastanowienia wybrałam numer Harrego,od razu zaczęłam żałować.Co ja mu niby powiem?!?
-Halo.
-Ahh...Harry?
-Tak,pomyliłaś się prawda?
-Nie! dzwonię do ciebie.
-A no to zamieniam się w słuch.
-Jesteś w NYC?
-Jeszcze tak,ale za 1,5 godziny mam samolot.
-Wiesz myślałam dużo o nas.Miłość,którą darzyłam się rok temu była raczej taką od fana do idola...
-A teraz?
-Właśnie nie wiem jaka.
-A co czujesz gdy jestem przy tobie?
-Ahh...moje serce zaczyna mocniej bić,ale coś mówi mi,że nie mogę darzyć się silniejszym uczuciem niż przyjaźń.
-Nina od kiedy poznaliśmy się jeszcze bardziej wiem,że jesteś moim aniołem.Możesz mieć obawy,ale miłość jest silniejsza.Jeśli mnie kochasz to spróbujmy od nowa.Cholernie mi na tobie zależy,bo kurde dopełniasz mnie.
-Szczerze mówiąc ta przyjaźń sprawiła,że dostrzegliśmy w sobie prawdziwe osoby.Polubiłam cię jako normalnego chłopaka.Chcę być blisko ciebie.
-A więc?
-Więc...

*oczami Leny*
-Co ty sobie kurwa wyobrażasz?!? będziesz tańczyć z moim przyjacielem tak jakbyście się pieprzyli?!? uważasz,że to śmieszne,ale tak nie jest.-wrzeszczał.
-Uspokój się,mam prawo do życia miłosnego.Nie jestem twoją niewolnicą,nie będziesz mnie trzymał jak w klatce-tłumaczyłam.
-Serio stary.Nie chcę jej skrzywdzić,przecież nie zmusisz jej do nie spotykania się z chłopakami-mówił Zayn
-Dobra,nie potrzebnie się tak uniosłem.-wymamrotał.-W zamian przyniosę picie.
Mój brat ruszył w stronę baru.
-Chodź,zrobimy sobie zdjęcie-odparł Malik wyjmując telefon.
Za pozowałam,ale trochę alkoholu namieszało mi w głowie,więc na pewno nie wyglądam za dobrze.
-Wyglądasz jak modelka-powiedział jakby czytał mi w myślach.
-To ty wyglądasz jak model-odrzekłam wesoło.
-No to oboje jesteśmy modele-wybełkotał stanowczo.
Po chwili brat wrócił z słabszymi już drinkami,a Zayn pisał coś na telefonie.Ja od razu sięgnęłam po swój napój,wzięłam łyk.Nagle poczułam wibrację w kieszeni,mój telefon się odezwał.Przyszło powiadomienia z twittera, Malik wstawił te zdjęcie!
-Weź to usuń-skrzywiłam się.
-Przecież wyglądamy jak modele-wyszczerzył perlisty uśmiech.
Przewróciłam oczami i wróciłam do drinka.Wieczór można uznać za udany.Między mną,a Zaynem coś zaiskrzyło.
______________________________________________________________________________
Witajcie mordeczki :3 o to krótki rozdział-brawo dla mnie xD przepraszam za to,ale musiałam go skrócić.Wybaczcie też błędy,które ciągle popełniam. Jeśli macie pomysły co wydarzy się dalej to piszcie!! na prawdę! może wykorzystam czyiś pomysł i zadedykuje mu ten rozdział.
Do miłego Clauduśka xx.