Translate

piątek, 6 grudnia 2013

5. Może nie będzie tak źle?

To był trudny dzień...Dziś mam jechać razem z Louisem do Joannah.Boje się! Wytargałam się z łóżka i podeszłam do szafy.Wyjęłam z niej bluzkę z flagą,wytarte dżinsy i czapkę no i oczywiście bieliznę.Poszłam do łazienki.Zdjęłam piżamę i ubrałam wybrany zestaw.Przeczesałam włosy,nałożyłam kolczyki,zegarek i umyłam zęby.Następnie zrobiłam lekki makijaż.Poszłam do kuchni,włączyłam radio i otworzyłam lodówkę.Wyjęłam z niej masło,szynkę i wzięłam z szafki chleb.Z całości zrobiłam kanapkę i usiadłam przy stole.Gdy już ją zjadłam nalałam sobie soku i wzięłam telefon.Nagle zadzwonił Dylan.
-Hej co tam Angielko? heheh
-Nic Polaczku,tęsknię za Tobą...
-Ja za Tobą też,dziwnie tak bez Ciebie
-Dzisiaj jadę do...ee no do galerii.
-Czemu się tak zawahałaś?
-Nie wydawało Ci się.Co dzisiaj robisz?
-Od 19:00 pracuję,a tak to chyba nic.
-A jak ogólnie?
-Lena nie udawaj,cała Polska wie,że kręcisz z Tomlinsonem.
-Cała...Co kręcę?hahah to mój brat młotku...hahahah
-Brat?!? przecież nazwisko to zbieg okoliczności...nic nie rozumiem.
-W końcu się dowiesz.Musze kończyć,bo mój brat przyjechał...
Rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki.Nałożyłam buty i czapkę.Krzyknęłam Ninie,że wychodzę i zbiegłam na dół.Wsiadłam do auta Louisa.
-Cześć siostrzyczko-uśmiechnął się.
-Hej,czemu jedziemy Twoim?-zapytałam
-Tak jakoś,ale ochrona jedzie za nami-powiedział po czym odpalił silnik.
Samochód ruszył.
-Chcesz jechać do Doncaster? tyle kilometrów?-zapytałam
-Nie...Jedziemy na lotnisko.-zakomunikował
-Że co??-zapytałam zdziwiona.
-No spokojnie,wrócimy około 18:00.-powiedział
-Fajnie,że mnie teraz informujesz-wyszeptałam zakładając rękę na rękę.
Po 15 minutach Louis zatrzymał się pod lotniskiem.Wysiadłam z samochodu i poprawiłam strój.Ochrona błyskawicznie wysiadła z samochodu i przepchała tłum.Prowadzili nas normalnie w stronę odprawy,ale nagle bramki zostały otworzone i przeszliśmy tak bez niczego.
-Co to ma być?-spytałam zdziwiona.
-Mamy prywatny samolot,gdzie trzeba tylko zapłacić i mieć paszport.-powiedział
-Po pierwsze skąd masz mój paszport?-prawie,że krzyczałam
-Nina mi dała-wyszeptał z uśmieszkiem na twarzy.
-A ile taki bilet kosztuje?-zapytałam
-A z 50 funtów,czemu pytasz?-powiedział zbliżając się do wyjścia na plac.
-Ja Ci to oddam jak znajdę pracę-powiedziałam łapiąc go za ramię.
-Zgłupiałaś? co mi z 50 funtów,a niby jesteśmy rodziną-wyszeptał
-No,ale...
-Ale co? nie marudź-złapał mnie za rękę i wprowadził do samolotu.
Wyglądał inaczej niż takie,którymi latałam.Zupełnie inny.Usiadłam na jednym siedzeniu,Louis na przeciwko mnie.
-Podoba się?-zapytał znając odpowiedź.
-Raczej,nigdy nie leciałam czymś takim.Właściwie dwa razy leciałam samolotem-powiedziałam
-Gdzie?-zapytał
-Teraz do Londynu i raz z Niną do Barcelony-wyszeptałam rozglądając się.
-Ahaa,podróż zajmie godzinkę,więc się może trochę bardziej poznamy-speszył się.
-Ok to ty zacznij-powiedziałam
-Ok,to jakie szkoły skończyłaś?-zapytał
-Podstawówkę,gimnazjum i liceum.Można się domyślić-powiedziałam
-Chcesz tu studiować?-zapytał
-Nie wiem,Nina jutro ma spotkanie z firmą modelingową.A ja może nadaje się jedynie na
spożywczak-zaśmiałam się po czym spojrzałam w okno.
"Lot nr 459 z London Heathrow do Doncaster Robin Hood właśnie startuje.Uprzejmie proszę zapiać pasy.Planowany przylot 13:26."
A więc jednak! Jednak to robię,chyba mi coś na mózg padło...
-Opowiedź mi coś o swojej..to znaczy o rodzinie Joannah.-powiedziałam
-Nie chcę ich znać-powiedział Louis ze złością w oczach.
-Przestań! ona Cię kocha jak matka-powiedziałam
-Matka? a ty co? Ty znałaś naszą prawdziwą matkę.Kochałaś ją.Ja nie,nawet jej nie widziałem.Nie pokazałaś mi nawet jej zdjęcia.Nic o niej nie wiem i mam o niej mówić jak o matce? A Jo,to obca kobieta.Traktowałem ją jak matkę przez tyle lat...-mówił z przejęciem,płaczem,żalem...
-Louis ja...-nie wiedziałam co powiedzieć.
-Zostaw mnie-powiedział wstając i wychodząc do innego pomieszczenia.
-Louis!!-krzyknęłam
Chłopak wyszedł,a ja uderzyłam z całej siły w oparcie siedzenia.Wyjęłam telefon i wysłałam sms do Niny.
"Co mam robić? pomóż!! Louis ciągle się wkurza,że nie poznał mamy..."
"Porozmawiaj z nim,opowiedz mu o niej i może coś się zmieni"
"Dzięki,a co robisz?"
"Siedzę z chłopakami i oglądamy film.Zayn Cię pozdrawia xD"
"Hahah to już normalnie jak domownik tam jesteś Nino :P dobra kończę xx."
Schowałam urządzenie do kieszeni i poszłam szukać Tomlinsona. Natknęłam się na łazienkę i sypialnię.To w  niej siedział Louis.Usiadłam obok niego na łóżku i westchnęłam.
-Więc chcesz coś o niej wiedzieć tak?-zapytałam znając odpowiedź
-Raczej-szepnął
-Pracowała jako modelka i kadrowa w biurze...
-Modelka?-przerwał mi
-Tak, była w 4 magazynach i 7 pokazach.-powiedziałam miętosząc telefon.
-Jakich?-zapytał zaciekawiony.
-Polskich pewnie nie znasz, magazyny to ,,Twój Styl", "Gala" , "Viva" , "Pani",a na pokazach w różnych sklepowych kolekcjach-powiedziałam
-A biurowiec?-zapytał
-Od marketingu-wyszeptałam
-Jak wyglądała?-zapytał
-Tak-pokazałam mu zdjęcie z okładki magazynu ,,Twój Styl"
-Była śliczna,mam jej oczy-uśmiechnął się.
-Wiem,była taka jak ty.-wyszeptałam
-To znaczy?-zdziwił się.
-Wesoła,lubiła poznawać nowych ludzi.-powiedziałam
Uśmiechnął się i przytulił mnie.
*oczami Niny*
Siedziałam z chłopcami w salonie i oglądaliśmy film.Nagle Harry wziął mnie za rękę i wyprowadził na dwór.
-Co ty robisz?-zdziwiłam się.
-Zabieram Cie gdzieś gdzie jeszcze nie byłaś-uśmiechnął się.
-Czyli gdzie?-zapytałam
-Zobaczysz-wyszeptał wsiadając do samochodu.
Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pas.
Auto ruszyło w stronę centrum.Wyjęłam telefon z torebki i wystukałam sms do mamy.
"Co tam u Ciebie? :)"
"Doobrze,zaraz mam spotkanie kończę pa :*"
Włożyłam urządzenie do torby.
-Harry czemu mnie tak ciągle gdzieś zabierasz?-zapytałam zdziwiona.
-Bo...bo Cię lubię-speszył się.
-Ja Ciebie też-uśmiechnęłam się.
Styles zatrzymał się przy nie wielkim budynku. Ostrożnie wyszłam z pojazdu i lekko otrzepałam ubranie.Harry wziął mnie za rękę i zaprowadził do środka.W lokalu było bardzo przytulnie i trochę meksykańsko. Usiedliśmy przy jednym ze stolików.
-Dziękuje-szepnęłam
-Za co?-zapytał Styles
-Że mnie tu zabrałeś-uśmiechnęłam się co on odwzajemnił.
Podszedł kelner i dał nam karty.Zobaczyłam,że ceny są ogromne.
-Harry te ceny są strasznie duże-powiedziałam
-No i co? dla Ciebie mogę zapłacić każdą cenę-uśmiechnął się.
To było takie słodkie...rozpłynęłam się.On od zawsze mi się podobał,a jak go teraz jeszcze bardziej poznałam to go normalnie KOCHAM <3
-Co państwo sobie życzą?-wybudził mnie kelner.
-Ja poproszę sałatkę z ruccolą-powiedziałam
-Ja stek-powiedział nie wyciągając nosa z karty.
-Dobrze coś do picia?-zapytał kelner zapisując zamówienie na tablecie.
-Ja wodę-rzekł Harry.
-A ja poproszę wino białe-powiedziałam po namyśle.
Harry patrzył na mnie z zainteresowaniem.
-Czemu tak patrzysz?-zapytałam
-Jesteś taka piękna-speszył się.
-Dziękuje-zawstydziłam się.
-Nina wiem,że znamy się tylko dwa dni,ale może polecisz ze mną do Włoch?-zapytał
-Harry to za wcześnie,poza tym jutro mam sesję do "Teen Vogue"-powiedziałam
-To może za tydzień?-zapytał z nadzieją w głosie.
-Dobra-rozbił mnie.
Podali nam obiad.Skosztowałam i ciągnęłam temat.
-Harry może pójdziemy jutro do kina?-zapytałam
-Jasne,a na co?-ucieszył się.
-Na "Day of the flowers"-zaproponowałam
-Romansidło,ok-powiedział.
Po zjedzeniu wyszliśmy na dwór.Zrobiło się ciemno,a światła lamp ogrzewały atmosferę.
Szliśmy obok siebie.Nagle poczułam dotyk na dłoni.To Styles złączył ją ze swoją.Popatrzyłam na niego z uśmiechem.
-Pięknie to wygląda-wyszeptałam
-Wiem,ale ty jesteś piękniejsza-uśmiechnął się.
Zaśmiałam się cichutko,jednak on to usłyszał.
-Czemu się śmiejesz?-zapytał
-Nigdy nigdy mi tego tak nie powiedział-szepnęłam.

*oczami Eleanor*
Gdy Louis pojechał z Leną do Doncaster zostałam z chłopcami w domu.Przyjechała Nina i za chwilę razem z Harrym ulotniła się gdzieś.Zayn zamknął się w swoim pokoju,Niall wyjada kurczaki.Liam pojechał do Danielle,więc praktycznie jestem sama.Zadzwoniłam do Mag's.To moja koleżanka,od dawna chciałam ją zeswatać z Hazzą,ale za nim on ją wgl. zauważył to ona znalazła sobie nowego chłopaka.Jest skryta i nie zbyt pewna siebie.
Postanowiłyśmy się spotkać,jednak w ostatniej chwili odwołała spotkanie.Chyba na prawdę mam pecha.Pozostało mi iść do Zayna.Wdrapałam się na górę i otworzyłam po woli drzwi.
-Hej co tam robisz?-zapytałam wchodząc nie pewnie.
-Rozmawiam z siostrami-powiedział
-O hejka-powiedziałam do monitora.
-Cześć-pomachała mi Walyhia.
-Co tam u was?-zapytałam
-Dobrze,a co u Ciebie? słyszałyśmy o tym z tą całą Leną-powiedziała Doniya.
-U mnie dobrze,tylko nie mam co z sobą zrobić.A tak, Lena.-powiedziałam
-Myślisz,że mówi prawdę?-zapytała Walyhia.
-Tak,bo sama Joannah mi to powiedziała.Ona wiedziała,że kiedyś przyjedzie-wyszeptałam
-Aaa to się pozmienia-zasmuciła się Do.
-No..dobra pa-powiedziałam odchodząc.
Zamknęłam drzwi i zeszłam na dół.Usiadłam na kanapie przy kominku i włączyłam laptopa.Zobaczyłam informacje z nagłówkami "Siostra? a może zwykła naciągaczka..." "Co ona z nim robi?" "Louis i jego "siostra" w Doncaster".Smutno mi się zrobiło.W końcu to jednak prawda, a media robią z niej zwykłą,zakłamaną naciągaczkę.Postanowiłam,że zrobię zdjęcie tego wszystkiego i wyślę Lou.Jak wymyśliłam tak zrobiłam.

*oczami Louisa*
Gdy przylecieliśmy zauważyłem,że Lena jest trochę zmieszana.Doszliśmy do auta i postanowiłem zapytać.
-Boisz się?
-Bardzo,w końcu no...wiesz-powiedziała pocierając ręką ramię.
-Ja też jak mam być szczery-powiedziałem.
-A jesteś zły?-zapytała
-Pewnie,nie powiedziała mi przez tyle lat-szepnąłem.
-To nie jej wina,mama nie chciała.-powiedziała
-A co mama chciała?-zapytałem złośliwie.
-Chciała,żebyś miał dobra dzieciństwo.Żebyś żył w dobrych warunkach.-pocieszała mnie.
Samochód zatrzymał się pod dużym domem.Domem mojej adoptowanej mamy.Wysiedliśmy z samochodu.Zmierzaliśmy w kierunku wejścia.Spojrzałem na siostrę jednoznacznie i zadzwoniłem dzwonkiem.Po chwili drzwi otworzyłam brązowo włosa kobieta.Ze szmatką w ręką.Po zobaczeniu Leny zamarła.Najwidoczniej nie wierzyła w to kogo i co widzi.
-Hej-szepnąłem
-O rany-złapała się za głowę.
-Dzień dobry-wyszeptała speszona Lena.
-A więc już wiecie-wyszeptała Johannah-Wejdźcie.
Weszliśmy do środka.
-Louis ja nie wiem co mam Ci teraz powiedzieć-zmieszała się ,,mama".
-Może wyjaśnisz mi te lata kłamstw?-zapytałem retorycznie.
Przeszliśmy do dobrze znanego mi salonu. 
-Odpowiesz mi?-denerwowałem się.
-Louis spokojnie-uspakajała mnie Lena.
-Twoja mama po urodzeniu nie miała pieniędzy na utrzymanie Ciebie.Znalazła mnie.Adoptowałam Ciebie,Twoja matka prosiła,żebym nie mówiła Ci prawdy-tłumaczyła się płacząc.
-Gdzie są wszyscy?-zapytałem
-Lottie u koleżanki,Mark w pracy, Fizzy u siebie,a Daisy i Pheobe w szkole-powiedziała
-Czemu Fizz nie w szkole?-zapytałem
-Mają odwołane lekcje,ale nie przyjechałeś tu,żeby o tym rozmawiać prawda?-powiedziała
-Prawda,nie mogę się pogodzić z tym,że przez tyle czasu żyłaś w kłamstwie.-mówiłem
-Kocham Cię jak prawdziwego syna,dlatego nie widziałeś różnicy.-powiedziała
-Wierzę Ci-rozpuściła mnie.
Nagle z góry zleciała Fizzy.
-LOUIS!!!-krzyczała biegnąc w moją stronę.
-Cześć kochana-przytuliłem ją.
-To jest Lena prawda?-szepnęła mi to ucha.
-Skąd ty o niej wiesz?-zapytałem
-Myślisz,że nie wiedziałam?-zdziwiła się
-Fizzy ty wiedziałaś?-Johannah patrząc na nią.
-Wszystkie wiedziałyśmy-powiedziała-A ty jesteś Lena?
-Tak jestem Lena-uśmiechnęła się moja siostra
-Aa nareszcie mogę Cię poznać,chodź pokażę Ci mój pokój-wzięła ją za rękę i pobiegły na górę.
*oczami Leny*
Zdziwiła mnie postawa Fizzy.Gdy już stałyśmy przed jej drzwiami.
-To właśnie mój pokój-powiedziała otwierając drzwi.
Zobaczyłam kolorowy,przytulny pokoik.
-Podoba Ci się?-zapytała
-Śliczny jest-uśmiechnęłam się.
-A chcesz zobaczyć pokoje moich sióstr?-zapytała
-Jasne-odpowiedziałam
Fizzy otworzyła drzwi od pokoju bliźniaczek.
-Ładnie-powiedziałam
-A to pokój Lottie-powiedziała otwierając drzwi całe w plakatach.
Zobaczyłam dość barwny i interesujący wystrój.
-Sama wszystko urządzała.-zakomunikowała
Zeszłyśmy na dół i zobaczyłam Louisa oglądającego jakiś album.
-Co to?-zapytałam siadając obok niego.
-Mama i tata-wyszeptał
Zobaczyłam,że trzyma zdjęcie mamy z nim po porodzie i rodziców,ale przed ciążą mamy.
-My już pójdziemy-powiedział odkładając fotografie na stolik.
-Nie proszę,chcę Cię poznać Lena-patrzyła na mnie.
-Dobrze,a co pani chce wiedzieć?-zapytałam

***
Gdy już pożegnaliśmy się zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam
-Na lody i potem już wracamy-powiedział
-Ok-szepnęłam
Samochód zatrzymał się pod kawiarnią "Costa"
-Przychodziłem tu gdy byłem mały-powiedział wysiadając.
Ludzie patrzyli na nas jak na ufo.To było dość krępujące.Weszliśmy do środka i zamówiliśmy lody.
Gdy wyszliśmy przed wejściem stało dużo fotoreporterów.Oczywiście nie obeszło się bez pytań "Chcesz jego kasy?" "Czego ty chcesz?" "Zostawisz go w spokoju?"
-Nie martw się sprostujemy to-pocieszał mnie.
-Jak?-zapytałam
-Chcą przeprowadzić z Tobą wywiad w "Channel 4" zgodziłem się-powiedział
-Jaja sobie robisz?-wkurzyłam się
-Nie chcę,żadnej telewizji.Mówiłam ci już.Odwołuj to-powiedziałam.
-Ale czemu? dasz radę-uśmiechnął się
-Głupi jesteś-powiedziałam
-Dziękuję-wyszczerzył się.
-Zawsze musisz postawić na swoim?-zapytałam
-Tak-powiedział
Samochód zatrzymał się pod lotniskiem.Nagle Lou dostał sms,ale nie chciał mi powiedzieć o co chodzi.Weszliśmy do środka i samolot wystartował.
-Louis przytul mnie-powiedziałam
-Co? czemu?-zapytał zdziwiony.
-Przez 4 lata moja rodzina miała mnie totalnie gdzieś.Teraz mam Ciebie,proszę Cię przytul mnie-mówiłam
Brat odłożył tablet na stół i podszedł do mnie.Przytulił mnie mocno.
-Brakowało mi Ciebie-wyszeptał
-Mi Ciebie też-powiedziałam
-Nigdy więcej nie mogę Cię stracić-powiedział tuląc mnie jeszcze mocniej.
-Kocham Cię bracie-powiedziałam

***
Gdy samolot już wylądował było ciemno.Zbiegłam po schodach i wsiadłam do samochodu.
-Chcesz nocować u nas?-zapytał
-Nieee-powiedziałam stanowczo.
-Nie chcesz mnie stracić to śpisz u nas.Spokojnie damy Ci pokój-powiedział wyjmując z kieszeni swój telefon i pisząc do kogoś sms.
Podjechaliśmy pod moje mieszkanie.Wzięłam tylko klucze i pobiegłam na górę.Otworzyłam drzwi i wzięłam z szafy ubrania i kosmetyki.Włożyłam je do torby.Zamknęłam drzwi i pobiegłam na dół.Wsiadłam do auta i Louis ruszył.Po 15 minutach znaleźliśmy się na podjeździe.Wysiadłam i ruszyłam w stronę wejścia.Brat otworzył drzwi i oboje weszliśmy do środka.Poszliśmy do salonu gdzie siedziała Eleanor i oglądała jakiś film.Obok niej Horan wyżerający skrzydełka i Zayn zapatrzony w swój telefon.
-Hej jak było?-zapytała dziewczyna.
-Dobrze,Lena dziś u nas nocuje-zakomunikował Lou.
-No wreszcie,chodź zrobimy sobie babski wieczór-powiedziała Elka biorąc mnie za rękę.
Pobiegłyśmy do sypialni Louisa.
-Ok to może lody,filmy,plotki jak nastolatki?-powiedziała śmiejąc się.
-Haha ok to weź jakieś filmy,ja idę po lody-powiedziałam
Zbiegłam na dół.Wyjęłam z zamrażalnika pudełko lodów i dwie łyżki.Wzięłam to wszystko i pobiegłam na górę.Jednak razem z El poszłyśmy na sam dół do sali kinowej.
-To co oglądamy?-zapytała siadając na rozłożonym śpiworze.
-Oglądałaś pierwszą część ,,Igrzysk Śmierci" ?-zapytałam
-Tak-powiedziała otwierając lody.
-A drugą część?-zapytałam
-Nie,o dawaj to-powiedziała
-A może przebierzemy się w piżamy jak nastolatki?-zaproponowałam
-Ok-powiedziała
Pobiegłyśmy na górę i El zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Wyglądał ślicznie.Położyłam swoje rzeczy na jutro do szafy i wzięłam kosmetyki z piżamą do łazienki.Weszłam po schodach i zobaczyłam śliczną łazienkę. Umyłam się i przebrałam w piżamę.Związałam włosy w kitkę i zbiegłam na dół.Elka już tam była.
-Ahahah jak uroczo-powiedziała
Uśmiechnęłam się i usiadłam obok niej.Włączyłyśmy film i otworzyłyśmy lody.

***
Po super filmie przyszedł czas na plotki.
-Słyszałam,że w swoim mieszkaniu masz zdjęcie z jakimś Dylanem.To Twój chłopak?-zapytała
-Nie,ale to dziwna sytuacja.Znamy się od kiedy miałam 14 lat.-powiedziałam
-No opowiadaj-powiedziała zafascynowana.
-Przyjaźnimy się,chociaż traktujemy się jak parę.Na przykład mówię do niego kochanie i całuję go w policzek.Przytulam się do niego.-powiedziałam jedząc lody.
-A całowaliście się?-zapytała
-Tak, 4 razy-powiedziałam
-Aww,jak słodko.Chodź zrobimy sobie jeszcze jedno zdjęcie na ig-powiedziała wyciągając telefon.
Zrobiła zdjęcie i nagle drzwi od sali się otworzyły.W nich stanęła Nina.
-Hejka co tam?-zapytała
-Zrobiłyśmy sobie babski wieczorek-powiedziała Elka.
-Fajnie,mogę do was?-zapytała nie pewnie.
-Jasne siadaj-powiedziałam
-Gdzie byłaś z Stylesem?-zapytała Eleanor.
-Zabrał mnie do restauracji.Ciągle mówił,że jestem piękna.Trzymaliśmy się za ręce.Było tak pięknie-rozmarzyła się.
-Uuuu,ale ty chyba go i tak kochałaś przed tym wszystkim-powiedziałam
-No tak,ale teraz to inna miłość.Taka prawdziwa-powiedziała
-Aww jak słodko-powiedziałyśmy równocześnie z El.
-Hahahha-zaśmiała się Nina.
-Już 22:30,co robimy?-zapytałam
-Zróbmy kawał chłopakom-wymyśliła Eleanor.
-Okey,a jaki?-zapytała Nina
-Mam pomysł, upaćkamy się czymś czerwonym.Głośno krzykniemy.Otworzymy okno i zrobimy ślady butów-męskich.Jedna będzie leżała tu cała we krwi,druga na schodach,a trzeciej nie będzie-powiedziałam
-LOL zawału serca dostaną-powiedziała Elka.
-To co?-zapytałam
-Zgoda-powiedziałyśmy równo.
-Wezmę jakieś buty Louisa-powiedziała Eleanor.
-Ok weź je i porób ślady od najbliższego okna.Otwórz je-powiedziałam.
Eleanor pobiegła,a ja myślałam co może być ,,krwią".
-Ej tu jest jakiś sok-pokazała Nina
-Dobra to ty będziesz na schodach,Elka w sali,a mnie nie będzie.-powiedziałam
-O matko to będzie jazda-zaśmiała się Nina.
-Noo,dobra połóż się na schodach.-powiedziałam
Nina zrobiła jak jej powiedziałam.Ostrożnie polałam ją sokiem na brzuchu i trochę po podłodze.Wyglądało to na prawdę realistycznie.Przyszła Eleanor i położyła się w sali kinowej.Oblałam ją sokiem.
-O wiem ja niby będę wisiała nieżywa,a na prawdę będę tylko udawać-powiedziałam
Oblałam się sokiem.Zrobiłam "rany" i na niby powiesiłam się.
-Na raz dwa trzy krzyk-powiedziała Elka
-Ale nie śmiejemy się,udajemy trupy.Pamiętajcie-powiedziała Nina.
-Raz,dwa,trzy-odliczała Eleanor.
-AAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!-krzyczałyśmy.
Słyszałyśmy jak chłopcy biegną.
Nagle zobaczyli El leżącą na podłodze,potem Ninę i mnie.Zaczęli panikować.
-O cholera co tu się stało?!?-nie mógł we wszystko uwierzyć Niall.
-Dzwoń do kogoś!!!-krzyczał Louis
-Jasna ****** co to jest? ***** one nie żyją!!-mówił Harry
-*****!! Horan rusz się i dzwoń-krzyczał Zayn.
Tak,żeby chłopcy nie widzieli mrugnęłam do dziewczyn.Na raz otworzyłyśmy oczy i zrobiłyśmy ,,Buuuu" .
-Co to miało być?!?-awanturował się Louis
-Kawał-powiedziałam odwiązując linę.
-Kawał? udawałyście zabite! to nie śmieszne!-mówił Styles-Nina na pewno nic Ci nie jest?
-Nie mięczaku,ale mieliście miny-zaśmiała się Karinowska.
-Haaahahhah-śmiała się Elka.
-Wy jesteście porąbane-powiedział Zayn
-Aha..wiecie co? to wszystko się nagrało-powiedziałam wyłączając nagrywanie.
-Że co? pokaż-powiedział Louis.
Pokazałam wszystkim film.Wszystko idealnie się nagrało,a ,że moja dusza jest zła to wrzuciłam film do internetu.

***
Po zabawie wróciłam do pokoju i umyłam się.Co prawda w ręczniku,ale poszłam do Eleanor pożyczyć piżamę.
-Hej pożyczysz piżamę,bo moja jest cała w słynnym soku-powiedziałam
-Jasne-powiedziała idąc do swojej garderoby.
Podałam mi ją.
-Dzięki to pa-powiedziałam
Wróciłam do siebie i ubrałam piżamę Elki.Następnie podłączyłam swój durny,stary telefon do ładowania.Po chwili myślenia o swoim nawet fajnym życiu-zasnęłam.
*oczami Niny*
Umyłam się i zawinęłam się w ręcznik.Co prawda myłam się w łazience w pokoju gościnnym to nie było tak źle.Wyszłam z pokoju,w którym miałam spać i poszłam do Stylesa.Wędrowałam korytarzem i weszłam przy okazji do sypialni Nialla.
-Hejka sorry,że tak w ręczniku-powiedziałam
-Spoko,siadaj-powiedział Horan
Niall leżał w łóżku i za nim weszłam chyba pisał sms.
-Fajnie tu masz-powiedziałam
-Dzięki,szukasz pewnie sypialni Harrego?-zapytał
-Tak-uśmiechnęłam się.-Ale nie,żeby coś wiesz.Chcę piżamę.
-Spoko rozumiem,jest pokój na przeciwko mnie.To pokój Liama,potem w prawo jest pokój gdzie śpi Lena i na przeciwko jest pokój Zayna,a obok Harrego-powiedział.
-Ależ się nagadałeś-zaśmiałam się
-Heh dobranoc-powiedział
Zamknęłam drzwi i poszłam drogą wyznaczoną przez Nialla.Stanęłam przed drzwiami.Otworzyłam je i zobaczyłam śliczną sypialnię.Usłyszałam,że Hazza obecnie jest w łazience.Po cichu poszłam do niej.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam cudowną,białą łazienkę. Na środku stał Harry,któy akurat ubierał koszulkę.
-Nina eee...co ty tu robisz?-zapytał speszony.
-Chciałam zapytać czy mogę jakąś piżamę?-powiedziałam-Sorry,że tak w ręczniku.
-Jasne,ale nie mam żadnej damskiej piżamy.-powiedział myśląc-Czekaj mam pomysł,chodź.
Wyszliśmy z łazienki i weszliśmy do jego garderoby.
-Co ty masz zamiar zrobić?-zapytałam
-Zobaczysz-wyszeptał
Sięgnął po coś do półki i wrócił do mnie.
-Proszę-uśmiechnął się podając mi coś.
To była jego koszulka i bokserki.
-Ale to chyba Twoje...
-Tak,ale już są Twoje.Śpij w tym,niestety nic innego nie mam.No chyba,że pójdziesz to Elki-przerwał mi.
-Nie,wolę te-uśmiechnęłam się.
-Spoko,idź już spać,bo jest późno-powiedział
Wyszłam tak szczęśliwa,że,aż mnie głowa rozbolała.Wróciłam do pokoju i ubrałam się.Gdy tylko zakładałam jego koszulkę czułam jakby mnie przytulał.Chyba serio się zakochałam tak szczerze.Położyłam się i próbowałam zasnąć,ale nie mogłam.Nagle dostałam sms od Harrego.
"Śpisz?"
"Nie,nie mogę zasnąć :("
"Ja też :( jak się czujesz w moich ubraniach? xx."
"Cudownie :)"
"Hehe nudno mi bez Ciebie :( :'("
"To możemy chwilę popisać "
"Przyjdź do mnie,tylko spać.Będę spał na podłodze"
"Nie wygłupiaj się,nie pozwolę,żebyś spał na podłodze."
"A chcesz spać ze mną?"
"Dobra :)"
Wstałam z łóżka i powędrowałam do Stylesa.Po cichu otworzyłam drzwi,było ciemno.
-Chodź-szepnął
Położyłam się obok niego i przykryłam się kołdrą.
-Mogę?-zapytał obejmując mnie.
-Jasne-powiedziałam kładąc rękę i policzek na jego torsie.
-Cieszę się,że tu jesteś-wyszeptał głaszcząc mnie po głowie.
-Ja też,wiesz nasza dzisiejsza randka była cudowna-powiedziałam
-Cieszę się,że Ci się podobała-szepnął.
-Harry?
-Tak?-zapytał
-Czy my jesteśmy no wiesz...?-zapytałam nie pewnie.
-Razem?-zapytał patrząc na mnie.
-Tak.-powiedziałam.
-A chcesz?-powiedział
Zabił mnie! no i co mam niby odpowiedzieć? zastanawiałam się chwilę.
-To chcesz?-zapytał ponownie.
-Tak-powiedziałam wiedząc,że w tej chwile mogę albo wszystko zniszczyć albo zacząć coś nowego.
Zamilkł! on zamilkł!! czyli się zastanawia.Cholerka i co teraz? 
Styles odsunął się ode mnie! czyli to koniec..."To ostatnia niedzieeelaaa i już się niee spoootkaaamy" 
Nagle Harry uniósł się i oparł się rękoma nade mną.Pocałował mnie!!!!!!!!!! położył się i przerzucił mnie na siebie.Jeździł ręką po moich plecach.Całował co raz mocniej.Złapał mnie w tułowiu i próbował dostać się do mojego ciała.
****



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz