*oczami Niny*
Obudziłam się,promienie słońca,aż wpychały się do środka.Wygramoliłam swoje ciało z łóżka i ruszyłam do łazienki.Tam umyłam zęby,a włosy spięłam w kitkę.Poszłam do kuchni,tam zastałam Leną rozpracowującą nowego iphone'a 4s.
-Hej-wymamrotałam wchodząc.
-Cześć,co tam?-odparła ciągle grzebiąc coś w telefonie.
-Nic,a powiesz mi to co miałaś mi powiedzieć wczoraj?-rzekłam krojąc pomidora.
-No dobra...żałuję,że powiedziałam Louisowi prawdę-wyszeptała.
-Czemu?-to jedyne co dałam radę z siebie wykrztusić.
-On się za bardzo mną przejmuje,jakbym była malutka.Poza tym nie chcę,żeby wołali na mnie siostra Tomlinsona.Nie chcę być znana tylko przez niego,wolę sama zarobić na swój sukces.Podjęłam decyzję,idę na studia i zaczynam prace dorywczą-mówiła.
-Wiesz, on się poczuł bratem dlatego tak się tobą opiekuje-powiedziałam jedząc kanapkę.
-No,ale wcześniej też tak jakby miał rodzeństwo-odparła.
-Ahh sama nie wiem,rób jak uważasz.-wyszłam z pokoju.
Poszłam do salonu,usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor.Leciał jakiś durny serial o tej samej tematyce co większość.Latałam po kanałach,aż znalazłam jakieś wiadomości.Jak zwykle wspominali o Lenie albo o mnie,Harrym i Carze.Szczerze mam dość tego.Żałuję,że zbliżyłam się do Stylesa.
Wzięłam swój telefon,zalogowałam się na facebooka.Zobaczyłam pełno wiadomości,starałam się odpisać na każdą,ale było ich zbyt wiele.Co prawda nie wchodziłam na niego od wyjazdu.Niestety większość moich znajomych prosiło bym poznała ich z chłopcami,więc nie miałam przyjemności z odpisywania.
Wylogowałam się i sprawdziłam Twittera.Rick zaczął mnie follować,zrobiłam mu followback i sprawdzałam dalej.Jakaś directionerka zapytała czy jestem z Harrym,więc odpisałam: " Nie,jesteśmy tylko przyjaciółmi skarbie :) "
Wyłączyłam telefon,napiłam się herbaty i przełączyłam kanał na jakiś serial.
*oczami Liama*
Obudził mnie telefon,okazało się,że to Danielle.Odebrałem.
-Hej,coś się stało?
-Moglibyśmy się spotkać?
-Jasne,to za godzinę w "No mum no hands!" ?
-Dobra, dzięki Liam.
Odłożyłem telefon na półkę,wygramoliłem się z łóżka i poczłapałem do garderoby.Ubrałem się,schowałem komórkę do kieszeni,a następnie pobiegłem do łazienki.Umyłem zęby,uczesałem się.Nie mam pojęcia czego Dan ode mnie chce,ale chętnie się z nią spotkam.Zbiegłem na dół,siedziała tam Elka i jadła jajecznicę.
-Hej,weź sobie-powiedziała czytając i jedząc.
-Dzięki-uśmiechnąłem się.
Nałożyłem sobie trochę na talerz,wlałem soku do szklanki.Skonsumowałem to co wcześniej przygotowałem i posprzątałem po sobie.Poczułem brzęczenie w kieszeni,to sms od Sophii.
"Hej kochanie,co porabiasz?"
"Właśnie zjadłem śniadanie,a ty?"
"Nudzę się :( "
"Pocieszę cię za 2 godzinki :*"
Wyszedłem z domu,wsiadłem do auta i kazałem kierowcy jechać w miejsce gdzie spotkam się z Danielle.
Obserwowałem drogę,po 15 minutach znalazłem się pod kawiarnią.Wysiadłem i udałem do środka.Rozglądałem się,aż znalazłem stolik gdzie siedziała Dani.
-Hej,dobrze cię widzieć-przytuliłem ją.
-Ciebie też-speszyła się.
-O czym chciałaś pogadać? jeśli chodzi o Loki to nie ma problemu,mogę ją wziąć-odparłem siadając.
-Nieeee.Chodzi o to,że ahh...głupia jestem.Przepraszam,że zajęłam twój czas-zmieszała się.
-Dani,no mów-złapałem ją za nadgarstek.
-Tęsknię za tobą Liam,wiem,że masz Sophie,ale bądźmy chociaż przyjaciółmi-wyszeptała.
-Jasne,że będziemy i jesteśmy przyjaciółmi.-uśmiechnąłem się.
-Ale to nie będzie to samo-posmutniała.
-Eeeejj Dan,wiem,że to nie to samo,ale zawsze będę cię kochał.-przytuliłem ją.
-Ja cię ciągle kocham...Przepraszam,pójdę już-wyszeptała.
-Danielle nie idź-zatrzymałem.
-No dobrze,ale jeszcze kiedyś o tym porozmawiamy-odparłem.
Przytuliliśmy się i oboje ruszyliśmy do wyjścia.Szedłem do auta gdy usłyszałem swoje imię,odwróciłem się.
-Liam! dzięki,że sie spotkaliśmy-uśmiechnęła się Danielle.
-To ja dziękuje-mrugnąłem.
Usiadłem wygodnie na siedzeniu w aucie i poprosiłem kierowcę by zawiózł mnie do Sophii.
*oczami Louisa*
Siedziałem na kanapie w domu,zastanawiałem się na życiem.W sumie to nie Lena jest moją siostrą,ale szczerze nie czuję tego.Faktycznie robię zadymę o to jak jest z Zaynem lub Niallem,chociaż tylko wtedy czuję się jak starszy brat.Ona jest inna niż ja,nie znam jej dobrze.Wiem,że ona jest moją jedyną rodziną,ale ahh same "ale" ...
Myślę,że czas z nią poważnie porozmawiać!
Wyjąłem telefon,wybrałem jej numer,jednak nie byłem w stanie wcisnąć guzik.W tym momencie przyszedł posmutniały Harry.Odłożyłem urządzenie i zapytałem co się stało.
-Nina...-wyszeptał.
-Oo stary... zakochałeś się-poklepałem go po ramieniu.
-Ehhh brakuje mi jej...-wydukał.
-Rany ty ją serio kochasz-wymamrotałem.
-Tak! może i nie znam jej wystarczająco,ale to chyba miłość od pierwszego wejrzenia-odparł smutny.
-Spokojnie,kiedyś będziecie razem.Dajcie sobie czas,a potem poznajcie się bardziej-poleciłem mu.
-Dzięki,a jak z Leną?-rzekł weselej.
-Kiepsko,czuje,że nie powinienem się dowiedzieć o tym-wyszeptałem.
-Co? weź przestań! ciesz się,że ona tego nie słyszy!-wrzasnął.
-Uspokój się,ja tylko głośno myślę-wtrąciłem.
-Ona jest twoją rodziną! lepiej z nią pogadaj-powiedział wstając.
Wziąłem telefon i wybrałem numer siostry.
-Czego chcesz?
-Spokojnie,spotkasz się ze mną,żeby porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
-Owszem mamy! proszę cię.
-Dobra,przyjedź do mnie.
Wstałem z kanapy,pobiegłem po kurtkę i wsiadłem do samochodu.Ruszyłem w stronę mieszkania Len's.
*oczami Niny*
Po oglądaniu ogłupiających seriali o miłości wstałam i udałam się do szafy.Wyjęłam z niej ubrania,poszłam do łazienki.Tam umalowałam się, ubrałam oraz psiknęłam perfumami Katy Perry "Killer Queen".
Do torebki wrzuciłam telefon,portfel,słuchawki,klucze i gumy.
Wyszłam z pokoju i zmierzając do wyjścia krzyknęłam "Wychodzę,nie wiem kiedy wrócę"
Zbiegłam na dół,minęłam Tomlinsona.Powiedzieliśmy sobie zwykłe "cześć" i ruszyliśmy w swoje strony.Szłam uliczkami do najbliższego przystanku,spojrzałam na dokładny adres wysłany w sms'ie przez Ricka.Autobus,który mnie tam dowiezie przyjedzie za dokładnie 2 minuty,więc mam farta.Po chwili znalazłam się na siedzeniu.Obserwowałam drogę,Londyn jest cudowny.
Wysiadłam,rozejrzałam się i poszłam kawałek do samego campusu.
Słyszałam głośną muzykę oraz okrzyki ludzi.Ruszyłam tam z założonymi rękami,okularami na nosie i dosyć dobrym humorem.Było to miejsce za samym budynkiem,trawa i miejsce na piłkę.W okół akademiki.
Czułam spojrzenia ludzi na sobie.I te pytania "kim ona jest?" "czego tu chce?" "to ta modelka?"
-Ej Carlson wchodzisz-odparł Rick po zobaczeniu mnie.
Podeszłam do niego.
-Hej,jednak przyszłaś-uśmiechnął się.
-Taa,ale chyba pójdę-rzekłam nie zbyt przekonana zostaniem tu minuty dłużej.
-Czemu? zostań,mecz trwa,a potem możemy gdzieś pójść-rzekł łapiąc mnie za nadgarstek.
-No dobra,pooglądam jak wygrywasz-zaśmiałam się.
-Chodź-pociągnął mnie.
Stanęłam przy drzewie,blisko boiska i obserwowałam co się dzieje.Widziałam jak większość dziewczyn stojących nie daleko obgaduje moją osobę,ale trudno...
Rick strzelił bramkę,wszystkie te puste lale zaczęły piszczeć.Ja w sumie się do nich dołączyłam,aj tam :)
Nagle podeszła do mnie jakaś blondynka.
Nagle podeszła do mnie jakaś blondynka.
-Kim jesteś?-spytała.
-Nina,jestem koleżanką Ricka-uśmiechnęłam się.
-Słuchaj Ninuś..ehh..on jest mój! więc lepiej sobie odpuść-powiedziała z takim jakby pustym akcentem.
-On sam zdecyduje,poza tym nie jest parą butów,żebyś go mogła zamawiać.I spokojnie ja nie jestem z nim-mówiłam.
-Phi,pewnie tylko czaisz się,żeby go poderwać-udawała zołzę.
-Jak uważasz,a teraz daj mi oglądać grę-odparłam ze sztucznym uśmiechem na koniec.
Nie lubię takich panienek...
Gra się skończyła,wszyscy poklaskali i pogratulowali chłopaków,a potem się rozeszli.Oczywiście Rick wygrał...
Podszedł do mnie.
-Buziak dla mistrza hahahah-zaśmiał się.
-W policzek-uśmiechnęłam się.
-Dawaj-nastawił się.
Pocałowałam go w ten policzek,niech się cieszy :D
-Pójdziemy do mnie,żebym się przebrał i wyskoczymy gdzieś ok?-rzekł po czym wypuścił mocno powietrze.
-Zgoda-przygryzłam lekko wargę.
Pobiegliśmy do akademiku, Rick otworzył swój pokój.Nie był najgorszy,stały w nim dwa łóżka po obu ścianach.Dwie szafy,szafki nocne,dwa biurka i pełno ich rzeczy.Jak wiadomo mieszka z nim jakiś kolega,pewnie ten,który powiedział,że będę jego żoną...hahah
Usiadłam na jednym łóżku,czekałam,aż Smith się przebierze.Gdy zdjął koszulkę zrobiło mi się trochę gorąco...Shhh!
Zdjęłam chustkę i schowałam ją do torby.Wyjęłam telefon,wybiła 18:25.Zdjęłam też katankę,położyłam ją obok siebie.Słyszałam jak Rick puszcza wodę,pewnie trochę potrwa to,żeby takie ciacho wyszykowało się do wyjścia.Po chwili nareszcie wyszedł,usiadł na przeciwko mnie.
-Opowiesz mi proszę o tej historii z Harrym?-zapytał
-Ahh,jak wiesz Lena powiedziała Lou,że jest jego siostrą.Wtedy poznałam Stylesa,rozmawialiśmy duużo.Poszliśmy nawet na randkę,raz gdy spałam u nich w domu to stało się tak,że wylądowałam u niego w łóżu.Do niczego oprócz pocałunków nie doszło,ale w końcu poczułam,że to nie ma sensu-mówiłam.
-Rozumiem,a co cię nakłoniło do zmiany tej decyzji? jeśli mogę wiedzieć-dopytywał.
-W sumie to to,że spotkał się w klubie z Carą-wyszeptałam "skubiąc" paznokcia.
-Nie jest ciebie wart-odparł.
Uśmiechnęłam się tylko.
-Czemu chciałeś wiedzieć?-zapytałam.
-Żeby nie popełnić takich błędów jak on-wyszeptał.
-My nie jesteśmy razem-rzekłam lekko zdziwiona.
-Nina,jestem koleżanką Ricka-uśmiechnęłam się.
-Słuchaj Ninuś..ehh..on jest mój! więc lepiej sobie odpuść-powiedziała z takim jakby pustym akcentem.
-On sam zdecyduje,poza tym nie jest parą butów,żebyś go mogła zamawiać.I spokojnie ja nie jestem z nim-mówiłam.
-Phi,pewnie tylko czaisz się,żeby go poderwać-udawała zołzę.
-Jak uważasz,a teraz daj mi oglądać grę-odparłam ze sztucznym uśmiechem na koniec.
Nie lubię takich panienek...
Gra się skończyła,wszyscy poklaskali i pogratulowali chłopaków,a potem się rozeszli.Oczywiście Rick wygrał...
Podszedł do mnie.
-Buziak dla mistrza hahahah-zaśmiał się.
-W policzek-uśmiechnęłam się.
-Dawaj-nastawił się.
Pocałowałam go w ten policzek,niech się cieszy :D
-Pójdziemy do mnie,żebym się przebrał i wyskoczymy gdzieś ok?-rzekł po czym wypuścił mocno powietrze.
-Zgoda-przygryzłam lekko wargę.
Pobiegliśmy do akademiku, Rick otworzył swój pokój.Nie był najgorszy,stały w nim dwa łóżka po obu ścianach.Dwie szafy,szafki nocne,dwa biurka i pełno ich rzeczy.Jak wiadomo mieszka z nim jakiś kolega,pewnie ten,który powiedział,że będę jego żoną...hahah
Usiadłam na jednym łóżku,czekałam,aż Smith się przebierze.Gdy zdjął koszulkę zrobiło mi się trochę gorąco...Shhh!
Zdjęłam chustkę i schowałam ją do torby.Wyjęłam telefon,wybiła 18:25.Zdjęłam też katankę,położyłam ją obok siebie.Słyszałam jak Rick puszcza wodę,pewnie trochę potrwa to,żeby takie ciacho wyszykowało się do wyjścia.Po chwili nareszcie wyszedł,usiadł na przeciwko mnie.
-Opowiesz mi proszę o tej historii z Harrym?-zapytał
-Ahh,jak wiesz Lena powiedziała Lou,że jest jego siostrą.Wtedy poznałam Stylesa,rozmawialiśmy duużo.Poszliśmy nawet na randkę,raz gdy spałam u nich w domu to stało się tak,że wylądowałam u niego w łóżu.Do niczego oprócz pocałunków nie doszło,ale w końcu poczułam,że to nie ma sensu-mówiłam.
-Rozumiem,a co cię nakłoniło do zmiany tej decyzji? jeśli mogę wiedzieć-dopytywał.
-W sumie to to,że spotkał się w klubie z Carą-wyszeptałam "skubiąc" paznokcia.
-Nie jest ciebie wart-odparł.
Uśmiechnęłam się tylko.
-Czemu chciałeś wiedzieć?-zapytałam.
-Żeby nie popełnić takich błędów jak on-wyszeptał.
-My nie jesteśmy razem-rzekłam lekko zdziwiona.
-No nie,ale jesteśmy znajomymi,a ja nie chcę zepsuć naszej przyjaźni-zmieszał się.
-Nie ściemniaj-nakazałam.
-No dobra,ale to głupie-speszył się lekko.
-Mów!-uśmiechnęłam się.
-No..podobasz mi się tak.Może i nie znam cię za dobrze,ale z tego co wiem to...-dukał.
-Aww,poznasz mnie obiecuję-przytuliłam go.
Oboje wpadliśmy w śmiech.
-Skoro tak,to gdzie zabrałbyś mnie na pierwszą randkę?-zapytałam podchwytliwie.
-Do drogiej restauracji-odpowiedział pewny siebie.
-Ok,a po ilu godzinach czy może dniach zadzwoniłbyś lub wysłał sms?-pytałam dalej.
-Sms,godzinę po randce albo wieczorem przed pójściem spać-odparł.
-Dobra,a kiedy druga randka?-rzekłam.
-Dwa dni później bym zadzwonił,ale kiedy by była to od ciebie zależy-wymamrotał.
-Dobry jesteś,ok to chodźmy do tej restauracji-powiedziałam czekając czy odgadnie o co mi chodzi.
-Ahaa,rozumiem.-pojął moje podchwytliwe gadki.
Ubrałam katankę,nałożyłam kurtkę i przerzuciłam torebkę.Wyszliśmy z akademika, tam....Błysk lamp,głośne okrzyki i pełno ludzi.Przeklinam w myśli...Czemu akurat teraz?!?
"Nina,Nina spójrz w lewo" "Nina to twój chłopak?" "Nina co z Harrym?" "Nina w jakiej gazecie cię teraz szukać?" "Nina prawo"
Rick próbował mnie "przykryć" ,ale oni i tak pchali się,by zrobić sensację.
Poczułam szarpnięcie za rękę to Rick ciągnął mnie gdzieś.Okazało się,że wbiegliśmy w jakąś nie znaną mi uliczkę.Biegliśmy w stronę wielkiego budynku.
-Co to za miejsce?-zapytałam.
-Sam nie wiem-zaśmiał się.
-To gdzie idziemy?-rzekłam rozglądając się.
-Może do tej restauracji-zaproponował.
-Nie jestem dobrze ubrana-wymamrotałam.
-Dla mnie to nie ma znaczenia-powiedział po czym pociągnął mnie za rękę.
Spacerowaliśmy rozmawiając,widziałam jak ludzie obserwują nas albo robią w ukryciu zdjęcia.Stanęliśmy przed jakąś restauracją,weszliśmy do środka.Wystrój był w stylu szlacheckim,najwidoczniej za tanio tu nie sprzedają.Usiadłam przy jednym ze stołów i spojrzałam w kartkę.Ceny faktycznie nie są małe.
-Nie ściemniaj-nakazałam.
-No dobra,ale to głupie-speszył się lekko.
-Mów!-uśmiechnęłam się.
-No..podobasz mi się tak.Może i nie znam cię za dobrze,ale z tego co wiem to...-dukał.
-Aww,poznasz mnie obiecuję-przytuliłam go.
Oboje wpadliśmy w śmiech.
-Skoro tak,to gdzie zabrałbyś mnie na pierwszą randkę?-zapytałam podchwytliwie.
-Do drogiej restauracji-odpowiedział pewny siebie.
-Ok,a po ilu godzinach czy może dniach zadzwoniłbyś lub wysłał sms?-pytałam dalej.
-Sms,godzinę po randce albo wieczorem przed pójściem spać-odparł.
-Dobra,a kiedy druga randka?-rzekłam.
-Dwa dni później bym zadzwonił,ale kiedy by była to od ciebie zależy-wymamrotał.
-Dobry jesteś,ok to chodźmy do tej restauracji-powiedziałam czekając czy odgadnie o co mi chodzi.
-Ahaa,rozumiem.-pojął moje podchwytliwe gadki.
Ubrałam katankę,nałożyłam kurtkę i przerzuciłam torebkę.Wyszliśmy z akademika, tam....Błysk lamp,głośne okrzyki i pełno ludzi.Przeklinam w myśli...Czemu akurat teraz?!?
"Nina,Nina spójrz w lewo" "Nina to twój chłopak?" "Nina co z Harrym?" "Nina w jakiej gazecie cię teraz szukać?" "Nina prawo"
Rick próbował mnie "przykryć" ,ale oni i tak pchali się,by zrobić sensację.
Poczułam szarpnięcie za rękę to Rick ciągnął mnie gdzieś.Okazało się,że wbiegliśmy w jakąś nie znaną mi uliczkę.Biegliśmy w stronę wielkiego budynku.
-Co to za miejsce?-zapytałam.
-Sam nie wiem-zaśmiał się.
-To gdzie idziemy?-rzekłam rozglądając się.
-Może do tej restauracji-zaproponował.
-Nie jestem dobrze ubrana-wymamrotałam.
-Dla mnie to nie ma znaczenia-powiedział po czym pociągnął mnie za rękę.
Spacerowaliśmy rozmawiając,widziałam jak ludzie obserwują nas albo robią w ukryciu zdjęcia.Stanęliśmy przed jakąś restauracją,weszliśmy do środka.Wystrój był w stylu szlacheckim,najwidoczniej za tanio tu nie sprzedają.Usiadłam przy jednym ze stołów i spojrzałam w kartkę.Ceny faktycznie nie są małe.
*oczami Leny*
Siedziałam na kanapie i oglądałam x factor.Usłyszałam pukanie do drzwi,wstałam,a następnie poszłam otworzyć.Wiedziałam,że to mój brat,bo się z nim w końcu umówiłam...
-Hej-wyszeptałam.
-Cześć-odparł w złych umorze wchodząc.
Usiedliśmy na kanapie.Czekała mnie długa rozmowa,ale trudno.Kiedyś trzeba było by pogadać na ten temat.
-Dobrze wiesz,że chcę cię poznać.Jesteśmy rodziną,ale ty ciągle zamykasz się i wychodzisz.Musimy porozmawiać o tym jacy są nasi krewni,ja ich nie znam,a bardzo chcę poznać.-mówił.
-Zacznijmy od początku.Mama miała na imię Angelika,była modelką.Cztery lata temu zmarła w wypadku,wjechał w nią tir.-mówiłam ze smutkiem.
-Ahhhh....a tata?-wyszeptał.
-Pije od kiedy to się stało.Nie wiedział o tobie,teraz pewnie leży na kanapie,brudny z piwskiem w łapie.On jest skończony-opowiadałam.
-A ktoś więcej?-zapytał.
-Mamy ciotkę we Włoszech,siostrę mamy.Tata nie ma rodzeństwa,babcia z dziadkiem ze strony taty już nie żyją,a od mamy mieszkają we Włoszech-odparłam.
-Chcę ich poznać!-rzekł stanowczo.
-Zluzuj,nie wiem gdzie mieszkają-ochłodziłam jego zapał.
-Na pewno próbują się z nami skontaktować tylko nie mają jak-powiedział opierając głowę o oparcie.
-Może,co jeszcze chcesz wiedzieć?-powoli zaczęło mnie to opowiadanie fascynować.
-Twoje życie,od początku do teraz-uśmiechnął się.
-O rany...Urodziłam się w Warszawie,na początku mieszkaliśmy w dużym domu po samą Warszawą.Było dobrze,tata zarabiał jako dyrektor jakiejś tam firmy.Mama modelka to wiesz.Dwa razy zmieniałam podstawówkę.Było cudownie do czas-mówiłam.
-Jak się poznali nasi rodzice?-zapytał.
-W Londynie,tata zaczynał pierwszy rok studiów, mama przyjechała na sesję.-oznajmiłam.-Wtedy podczas tego miesiąca gdy tam była zaszła z tobą w ciąże.Zniknęła z życia taty do urodzenia.Wtedy oddała ciebie i spotkała się znowu z ojcem.
-Moja własna matka mnie nie chciała-zasmucił się.
-Nie! ona cię kochała,ale była młoda.Wolała,żebyś był u kogoś kto lepiej się tobą zaopiekuje-odparłam.
-Pojedziesz ze mną na jej grób?-spytał łapiąc mnie za nadgarstek.
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-Ale mam dla ciebie prezent,a właściwie to trzy-powiedział dając mi jakieś duże pudło.
Znalazłam w nim trzy kontrakty.Jeden na film,drugi na dwie płyty,a trzeci na zespół taneczny.
-Dwa dla ciebie,a jeden dla tego Dylna-oznajmił.
-Żartujesz sobie?!?-wrzasnęłam.
-Nie podoba ci się?-zasmucił się.
-To cudowny prezent,dziękuje-rzuciłam mu się na szyję.
-Cieszę się,a ten Dylan to...to jest umowa o tańczenie na nowej trasie Ellie Goulding-rzekł.
-Jesteś boski,ale z tymi płytami....ja nie umiem śpiewać-odparłam.
-Umiesz,umiesz.Słyszałem jak śpiewasz pod prysznicem u nas w domu i wtedy gdy u ciebie byłem-uśmiechnął się.
-Dziękuje,to może ja od razu pójdę do Dylana-powiedziałam wstając.
Wzięłam tę umowę,pobiegłam pod jego drzwi i zadzwoniłam.Niestety nikt nie otworzył,więc wsunęłam kopertę do środka.Wróciłam do siebie,usiadłam obok brata,a następnie przejrzałam moje kontrakty.
Okazało się,że od jutra zaczynam pracę nad płytą w "Hollywood Records" co prawda jest to wytwórnia jak sama nazwa wskazuje w Hollywood,ale ich siedziba znajduje się też tu.Do tego film,w którym mam grać ma tytuł "Ramona and Beezus".Ja gram Beezus,jestem siostrą głównej bohaterki Ramony.Ahhh w co ja się władowałam...
*oczami Niny*
W trakcie kolacji z Rickiem zadzwonił mój menager.Wstałam od stołu,ruszyłam do łazienki.
-Nina załatwiłem ci sesję dla gazetki promocyjnej nowe ubrania "Mango".
-To cudownie,kiedy to?
-No właśnie załatwiłem ci ją na ostatnią chwilę,bo zdjęcia są jutro.
-Spoko,wyślij mi adres i dane.Przyjedź do mnie przed samą sesją.
-Ok,pa.
Schowałam telefon do torebki i wróciłam do stolika.
-Coś się stało?-zapytał Rick.
-Mój menager dzwonił,że załatwił mi na jutro sesję.-oznajmiłam.
-To świetnie,mogę przyjść popatrzeć?-odparł.
-No jasne-uśmiechnęłam się.
Dokończyliśmy jeść,Rick zapłacił urocze...O czym to mówiłam?...eee aha no tak wyszliśmy z restauracji i postanowiliśmy,że przejdziemy się do mnie.Poznałam Ricka o wiele bardziej, on jest cudowny! mamy wiele wspólnego.
Nagle dostałam sms od moje menago znowu...
Napisał,że załatwił mi też sesję w "Seventeen" wiosennej edycji.On się serio sprawdza.
Stanęliśmy dokładnie pod moją klatką.
-Cieszę się,że się dziś spotkaliśmy-wyszeptał Rick.
-Ja też-uśmiechnęłam się opierając o ścianę bloku.
-Pewnie każdy normalny chłopak by cię pocałował,ale jak mówiłem nie robię błędów jak Harry i nie spieszę się-mówił,chociaż widziałam,że bardzo chce podarować mi buziaka.
Postanowiłam zrobić mu przyjemność i zbliżyłam się do niego.Położyłam rękę na jego ramieniu,on natomiast objął mnie w pasie.Nasze usta się zetknęły,aż nagle usłyszałam huk i zauważyłam błysk lamp.Znowu paparazzi.
-Dobra, ja uciekam-powiedział wesoły.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i pobiegłam na górę.Otworzyłam mieszkanie,kluczyki rzuciłam na szafkę.Oparłam się o ścianę i zjechałam na ziemię.Podbiegła do mnie Lena.
-Co się stało?-zapytała podnosząc mnie.
Tak właśnie minął wieczór.Ja opowiadałam jej o wszystkim czego nie wie,a ona mi.Louis uważnie słuchał i wyrażał swoją opinię.A gdy zrobiłyśmy sobie maseczki Len's ganiała go,żeby nałożyć mu trochę tej brei.Około 21:40 Tommo pojechał do siebie,a my dokończyłyśmy "zabawę".Później poszłam spać.Gdy już leżałam w łóżku przestraszył mnie dźwięk sms.Wzięłam telefon okazało się,że to Rick.
"Dobranoc :*"
"A więc realizujesz swój plan :) dobranoc :*"
Zaśmiałam się sama do siebie i odłożyłam telefon na półkę.Wciąż myślałam o tym co się dziś wydarzyło,aż w końcu zasnęłam.
2 kom.=next