Translate

niedziela, 16 lutego 2014

10. Dzień niespodzianek

*oczami Niny*
Obudziłam się,promienie słońca,aż wpychały się do środka.Wygramoliłam swoje ciało z łóżka i ruszyłam do łazienki.Tam umyłam zęby,a włosy spięłam w kitkę.Poszłam do kuchni,tam zastałam Leną rozpracowującą nowego iphone'a 4s. 
-Hej-wymamrotałam wchodząc.
-Cześć,co tam?-odparła ciągle grzebiąc coś w telefonie.
-Nic,a powiesz mi to co miałaś mi powiedzieć wczoraj?-rzekłam krojąc pomidora.
-No dobra...żałuję,że powiedziałam Louisowi prawdę-wyszeptała.
-Czemu?-to jedyne co dałam radę z siebie wykrztusić.
-On się za bardzo mną przejmuje,jakbym była malutka.Poza tym nie chcę,żeby wołali na mnie siostra Tomlinsona.Nie chcę być znana tylko przez niego,wolę sama zarobić na swój sukces.Podjęłam decyzję,idę na studia i zaczynam prace dorywczą-mówiła.
-Wiesz, on się poczuł bratem dlatego tak się tobą opiekuje-powiedziałam jedząc kanapkę.
-No,ale wcześniej też tak jakby miał rodzeństwo-odparła.
-Ahh sama nie wiem,rób  jak uważasz.-wyszłam z pokoju.
Poszłam do salonu,usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor.Leciał jakiś durny serial o tej samej tematyce co większość.Latałam po kanałach,aż znalazłam jakieś wiadomości.Jak zwykle wspominali o Lenie albo o mnie,Harrym i Carze.Szczerze mam dość tego.Żałuję,że zbliżyłam się do Stylesa.
Wzięłam swój telefon,zalogowałam się na facebooka.Zobaczyłam pełno wiadomości,starałam się odpisać na każdą,ale było ich zbyt wiele.Co prawda nie wchodziłam na niego od wyjazdu.Niestety większość moich znajomych prosiło bym poznała ich z chłopcami,więc nie miałam przyjemności z odpisywania.
Wylogowałam się i sprawdziłam Twittera.Rick zaczął mnie follować,zrobiłam mu followback i sprawdzałam dalej.Jakaś directionerka zapytała czy jestem z Harrym,więc odpisałam: " Nie,jesteśmy tylko przyjaciółmi skarbie :) " 
Wyłączyłam telefon,napiłam się herbaty i przełączyłam kanał na jakiś serial.
*oczami Liama*
Obudził mnie telefon,okazało się,że to Danielle.Odebrałem.
-Hej,coś się stało?
-Moglibyśmy się spotkać?
-Jasne,to za godzinę w "No mum no hands!" ?
-Dobra, dzięki Liam.
Odłożyłem telefon na półkę,wygramoliłem się z łóżka i poczłapałem do garderoby.Ubrałem się,schowałem komórkę do kieszeni,a następnie pobiegłem do łazienki.Umyłem zęby,uczesałem się.Nie mam pojęcia czego Dan ode mnie chce,ale chętnie się z nią spotkam.Zbiegłem na dół,siedziała tam Elka i jadła jajecznicę.
-Hej,weź sobie-powiedziała czytając i jedząc.
-Dzięki-uśmiechnąłem się.
Nałożyłem sobie trochę na talerz,wlałem soku do szklanki.Skonsumowałem to co wcześniej przygotowałem i posprzątałem po sobie.Poczułem brzęczenie w kieszeni,to sms od Sophii.
"Hej kochanie,co porabiasz?"
"Właśnie zjadłem śniadanie,a ty?"
"Nudzę się :( "
"Pocieszę cię za 2 godzinki :*"
Wyszedłem z domu,wsiadłem do auta i kazałem kierowcy jechać w miejsce gdzie spotkam się z Danielle.
Obserwowałem drogę,po 15 minutach znalazłem się pod kawiarnią.Wysiadłem i udałem do środka.Rozglądałem się,aż znalazłem stolik gdzie siedziała Dani.
-Hej,dobrze cię widzieć-przytuliłem ją.
-Ciebie też-speszyła się.
-O czym chciałaś pogadać? jeśli chodzi o Loki to nie ma problemu,mogę ją wziąć-odparłem siadając.
-Nieeee.Chodzi o to,że ahh...głupia jestem.Przepraszam,że zajęłam twój czas-zmieszała się.
-Dani,no mów-złapałem ją za nadgarstek.
-Tęsknię za tobą Liam,wiem,że masz Sophie,ale bądźmy chociaż przyjaciółmi-wyszeptała.
-Jasne,że będziemy i jesteśmy przyjaciółmi.-uśmiechnąłem się.
-Ale to nie będzie to samo-posmutniała.
-Eeeejj Dan,wiem,że to nie to samo,ale zawsze będę cię kochał.-przytuliłem ją.
-Ja cię ciągle kocham...Przepraszam,pójdę już-wyszeptała.
-Danielle nie idź-zatrzymałem.
-Nie,to nie ma sensu.Proszę nie każ mi dalej mówić. -rzekła wstając.
-No dobrze,ale jeszcze kiedyś o tym porozmawiamy-odparłem.
Przytuliliśmy się i oboje ruszyliśmy do wyjścia.Szedłem do auta gdy usłyszałem swoje imię,odwróciłem się.
-Liam! dzięki,że sie spotkaliśmy-uśmiechnęła się Danielle.
-To ja dziękuje-mrugnąłem.
Usiadłem wygodnie na siedzeniu w aucie i poprosiłem kierowcę by zawiózł mnie do Sophii.
*oczami Louisa*
Siedziałem na kanapie w domu,zastanawiałem się na życiem.W sumie to nie Lena jest moją siostrą,ale szczerze nie czuję tego.Faktycznie robię zadymę o to jak jest z Zaynem lub Niallem,chociaż tylko wtedy czuję się jak starszy brat.Ona jest inna niż ja,nie znam jej dobrze.Wiem,że ona jest moją jedyną rodziną,ale ahh same "ale" ... 
Myślę,że czas z nią poważnie porozmawiać!
Wyjąłem telefon,wybrałem jej numer,jednak nie byłem w stanie wcisnąć guzik.W tym momencie przyszedł posmutniały Harry.Odłożyłem urządzenie i zapytałem co się stało.
-Nina...-wyszeptał.
-Oo stary... zakochałeś się-poklepałem go po ramieniu.
-Ehhh brakuje mi jej...-wydukał.
-Rany ty ją serio kochasz-wymamrotałem.
-Tak! może i nie znam jej wystarczająco,ale to chyba miłość od pierwszego wejrzenia-odparł smutny.
-Spokojnie,kiedyś będziecie razem.Dajcie sobie czas,a potem poznajcie się bardziej-poleciłem mu.
-Dzięki,a jak z Leną?-rzekł weselej.
-Kiepsko,czuje,że nie powinienem się dowiedzieć o tym-wyszeptałem.
-Co? weź przestań! ciesz się,że ona tego nie słyszy!-wrzasnął.
-Uspokój się,ja tylko głośno myślę-wtrąciłem.
-Ona jest twoją rodziną! lepiej z nią pogadaj-powiedział wstając.
Wziąłem telefon i wybrałem numer siostry.
-Czego chcesz?
-Spokojnie,spotkasz się ze mną,żeby porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
-Owszem mamy! proszę cię.
-Dobra,przyjedź do mnie.
Wstałem z kanapy,pobiegłem po kurtkę i wsiadłem do samochodu.Ruszyłem w stronę mieszkania Len's.
*oczami Niny*
Po oglądaniu ogłupiających seriali o miłości wstałam i udałam się do szafy.Wyjęłam z niej ubrania,poszłam do łazienki.Tam umalowałam się, ubrałam oraz psiknęłam perfumami Katy Perry "Killer Queen".
Do torebki wrzuciłam telefon,portfel,słuchawki,klucze i gumy.
Wyszłam z pokoju i zmierzając do wyjścia krzyknęłam "Wychodzę,nie wiem kiedy wrócę"
Zbiegłam na dół,minęłam Tomlinsona.Powiedzieliśmy sobie zwykłe "cześć" i ruszyliśmy w swoje strony.Szłam uliczkami do najbliższego przystanku,spojrzałam na dokładny adres wysłany w sms'ie przez Ricka.Autobus,który mnie tam dowiezie przyjedzie za dokładnie 2 minuty,więc mam farta.Po chwili znalazłam się na siedzeniu.Obserwowałam drogę,Londyn jest cudowny.
Wysiadłam,rozejrzałam się i poszłam kawałek do samego campusu.
Słyszałam głośną muzykę oraz okrzyki ludzi.Ruszyłam tam z założonymi rękami,okularami na nosie i dosyć dobrym humorem.Było to miejsce za samym budynkiem,trawa i miejsce na piłkę.W okół akademiki.
Czułam spojrzenia ludzi na sobie.I te pytania "kim ona jest?" "czego tu chce?" "to ta modelka?"
-Ej Carlson wchodzisz-odparł Rick po zobaczeniu mnie.
Podeszłam do niego.
-Hej,jednak przyszłaś-uśmiechnął się.
-Taa,ale chyba pójdę-rzekłam nie zbyt przekonana zostaniem tu minuty dłużej.
-Czemu? zostań,mecz trwa,a potem możemy gdzieś pójść-rzekł łapiąc mnie za nadgarstek.
-No dobra,pooglądam jak wygrywasz-zaśmiałam się.
-Chodź-pociągnął mnie.
Stanęłam przy drzewie,blisko boiska i obserwowałam co się dzieje.Widziałam jak większość dziewczyn stojących nie daleko obgaduje moją osobę,ale trudno...
Rick strzelił bramkę,wszystkie te puste lale zaczęły piszczeć.Ja w sumie się do nich dołączyłam,aj tam :)
Nagle podeszła do mnie jakaś blondynka.
-Kim jesteś?-spytała.
-Nina,jestem koleżanką Ricka-uśmiechnęłam się.
-Słuchaj Ninuś..ehh..on jest mój! więc lepiej sobie odpuść-powiedziała z takim jakby pustym akcentem.
-On sam zdecyduje,poza tym nie jest parą butów,żebyś go mogła zamawiać.I spokojnie ja nie jestem z nim-mówiłam.
-Phi,pewnie tylko czaisz się,żeby go poderwać-udawała zołzę.
-Jak uważasz,a teraz daj mi oglądać grę-odparłam ze sztucznym uśmiechem na koniec.
 Nie lubię takich panienek...
Gra się skończyła,wszyscy poklaskali i pogratulowali chłopaków,a potem się rozeszli.Oczywiście Rick wygrał...
Podszedł do mnie.
-Buziak dla mistrza hahahah-zaśmiał się.
-W policzek-uśmiechnęłam się.
-Dawaj-nastawił się.
Pocałowałam go w ten policzek,niech się cieszy :D
-Pójdziemy do mnie,żebym się przebrał i wyskoczymy gdzieś ok?-rzekł po czym wypuścił mocno powietrze.
-Zgoda-przygryzłam lekko wargę.
Pobiegliśmy do akademiku, Rick otworzył swój pokój.Nie był najgorszy,stały w nim dwa łóżka po obu ścianach.Dwie szafy,szafki nocne,dwa biurka i pełno ich rzeczy.Jak wiadomo mieszka z nim jakiś kolega,pewnie ten,który powiedział,że będę jego żoną...hahah
Usiadłam na jednym łóżku,czekałam,aż Smith się przebierze.Gdy zdjął koszulkę zrobiło mi się trochę gorąco...Shhh!
Zdjęłam chustkę i schowałam ją do torby.Wyjęłam telefon,wybiła 18:25.Zdjęłam też katankę,położyłam ją obok siebie.Słyszałam jak Rick puszcza wodę,pewnie trochę potrwa to,żeby takie ciacho wyszykowało się do wyjścia.Po chwili nareszcie wyszedł,usiadł na przeciwko mnie.
-Opowiesz mi proszę o tej historii z Harrym?-zapytał
-Ahh,jak wiesz Lena powiedziała Lou,że jest jego siostrą.Wtedy poznałam Stylesa,rozmawialiśmy duużo.Poszliśmy nawet na randkę,raz gdy spałam u nich w domu to stało się tak,że wylądowałam u niego w łóżu.Do niczego oprócz pocałunków nie doszło,ale w końcu poczułam,że to nie ma sensu-mówiłam.
-Rozumiem,a co cię nakłoniło do zmiany tej decyzji? jeśli mogę wiedzieć-dopytywał.
-W sumie to to,że spotkał się w klubie z Carą-wyszeptałam "skubiąc" paznokcia.
-Nie jest ciebie wart-odparł.
Uśmiechnęłam się tylko.
-Czemu chciałeś wiedzieć?-zapytałam.
-Żeby nie popełnić takich błędów jak on-wyszeptał.
-My nie jesteśmy razem-rzekłam lekko zdziwiona.
-No nie,ale jesteśmy znajomymi,a ja nie chcę zepsuć naszej przyjaźni-zmieszał się.
-Nie ściemniaj-nakazałam.
-No dobra,ale to głupie-speszył się lekko.
-Mów!-uśmiechnęłam się.
-No..podobasz mi się tak.Może i nie znam cię za dobrze,ale z tego co wiem to...-dukał.
-Aww,poznasz mnie obiecuję-przytuliłam go.
Oboje wpadliśmy w śmiech.
-Skoro tak,to gdzie zabrałbyś mnie na pierwszą randkę?-zapytałam podchwytliwie.
-Do drogiej restauracji-odpowiedział pewny siebie.
-Ok,a po ilu godzinach czy może dniach zadzwoniłbyś lub wysłał sms?-pytałam dalej.
-Sms,godzinę po randce albo wieczorem przed pójściem spać-odparł.
-Dobra,a kiedy druga randka?-rzekłam.
-Dwa dni później bym zadzwonił,ale kiedy by była to od ciebie zależy-wymamrotał.
-Dobry jesteś,ok to chodźmy do tej restauracji-powiedziałam czekając czy odgadnie o co mi chodzi.
-Ahaa,rozumiem.-pojął moje podchwytliwe gadki.
Ubrałam katankę,nałożyłam kurtkę i przerzuciłam torebkę.Wyszliśmy z akademika, tam....Błysk lamp,głośne okrzyki i pełno ludzi.Przeklinam w myśli...Czemu akurat teraz?!?
"Nina,Nina spójrz w lewo" "Nina to twój chłopak?" "Nina co z Harrym?" "Nina w jakiej gazecie cię teraz szukać?" "Nina prawo"
Rick próbował mnie "przykryć" ,ale oni i tak pchali się,by zrobić sensację.
Poczułam szarpnięcie za rękę to Rick ciągnął mnie gdzieś.Okazało się,że wbiegliśmy w jakąś nie znaną mi uliczkę.Biegliśmy w stronę wielkiego budynku.
-Co to za miejsce?-zapytałam.
-Sam nie wiem-zaśmiał się.
-To gdzie idziemy?-rzekłam rozglądając się.
-Może do tej restauracji-zaproponował.
-Nie jestem dobrze ubrana-wymamrotałam.
-Dla mnie to nie ma znaczenia-powiedział po czym pociągnął mnie za rękę.
Spacerowaliśmy rozmawiając,widziałam jak ludzie obserwują nas albo robią w ukryciu zdjęcia.Stanęliśmy przed jakąś restauracją,weszliśmy do środka.Wystrój był w stylu szlacheckim,najwidoczniej za tanio tu nie sprzedają.Usiadłam przy jednym ze stołów i spojrzałam w kartkę.Ceny faktycznie nie są małe.

*oczami Leny*
Siedziałam na kanapie i oglądałam x factor.Usłyszałam pukanie do drzwi,wstałam,a następnie poszłam otworzyć.Wiedziałam,że to mój brat,bo się z nim w końcu umówiłam...
-Hej-wyszeptałam.
-Cześć-odparł w złych umorze wchodząc.
Usiedliśmy na kanapie.Czekała mnie długa rozmowa,ale trudno.Kiedyś trzeba było by pogadać na ten temat.
-Dobrze wiesz,że chcę cię poznać.Jesteśmy rodziną,ale ty ciągle zamykasz się i wychodzisz.Musimy porozmawiać o tym jacy są nasi krewni,ja ich nie znam,a bardzo chcę poznać.-mówił.
-Zacznijmy od początku.Mama miała na imię Angelika,była modelką.Cztery lata temu zmarła w wypadku,wjechał w nią tir.-mówiłam ze smutkiem.
-Ahhhh....a tata?-wyszeptał.
-Pije od kiedy to się stało.Nie wiedział o tobie,teraz pewnie leży na kanapie,brudny z piwskiem w łapie.On jest skończony-opowiadałam.
-A ktoś więcej?-zapytał.
-Mamy ciotkę we Włoszech,siostrę mamy.Tata nie ma rodzeństwa,babcia z dziadkiem ze strony taty już nie żyją,a od mamy mieszkają we Włoszech-odparłam.
-Chcę ich poznać!-rzekł stanowczo.
-Zluzuj,nie wiem gdzie mieszkają-ochłodziłam jego zapał.
-Na pewno próbują się z nami skontaktować tylko nie mają jak-powiedział opierając głowę o oparcie.
-Może,co jeszcze chcesz wiedzieć?-powoli zaczęło mnie to opowiadanie fascynować.
-Twoje życie,od początku do teraz-uśmiechnął się.
-O rany...Urodziłam się w Warszawie,na początku mieszkaliśmy w dużym domu po samą Warszawą.Było dobrze,tata zarabiał jako dyrektor jakiejś tam firmy.Mama modelka to wiesz.Dwa razy zmieniałam podstawówkę.Było cudownie do czas-mówiłam.
-Jak się poznali nasi rodzice?-zapytał.
-W Londynie,tata zaczynał pierwszy rok studiów, mama przyjechała na sesję.-oznajmiłam.-Wtedy podczas tego miesiąca gdy tam była zaszła z tobą w ciąże.Zniknęła z życia taty do urodzenia.Wtedy oddała ciebie i spotkała się znowu z ojcem.
-Moja własna matka mnie nie chciała-zasmucił się.
-Nie! ona cię kochała,ale była młoda.Wolała,żebyś był u kogoś kto lepiej się tobą zaopiekuje-odparłam.
-Pojedziesz ze mną na jej grób?-spytał łapiąc mnie za nadgarstek.
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-Ale mam dla ciebie prezent,a właściwie to trzy-powiedział dając mi jakieś duże pudło.
Znalazłam w nim trzy kontrakty.Jeden na film,drugi na dwie płyty,a trzeci na zespół taneczny.
-Dwa dla ciebie,a jeden dla tego Dylna-oznajmił.
-Żartujesz sobie?!?-wrzasnęłam.
-Nie podoba ci się?-zasmucił się.
-To cudowny prezent,dziękuje-rzuciłam mu się na szyję.
-Cieszę się,a ten Dylan to...to jest umowa o tańczenie na nowej trasie Ellie Goulding-rzekł.
-Jesteś boski,ale z tymi płytami....ja nie umiem śpiewać-odparłam.
-Umiesz,umiesz.Słyszałem jak śpiewasz pod prysznicem u nas w domu i wtedy gdy u ciebie byłem-uśmiechnął się.
-Dziękuje,to może ja od razu pójdę do Dylana-powiedziałam wstając.
Wzięłam tę umowę,pobiegłam pod jego drzwi i zadzwoniłam.Niestety nikt nie otworzył,więc wsunęłam kopertę do środka.Wróciłam do siebie,usiadłam obok brata,a następnie przejrzałam moje kontrakty.
Okazało się,że od jutra zaczynam pracę nad płytą w "Hollywood Records" co prawda jest to wytwórnia jak sama nazwa wskazuje w Hollywood,ale ich siedziba znajduje się też tu.Do tego film,w którym mam grać ma tytuł "Ramona and Beezus".Ja gram Beezus,jestem siostrą głównej bohaterki Ramony.Ahhh w co ja się władowałam...
*oczami Niny*
W trakcie kolacji z Rickiem zadzwonił mój menager.Wstałam od stołu,ruszyłam do łazienki.
-Nina załatwiłem ci sesję dla gazetki promocyjnej nowe ubrania "Mango".
-To cudownie,kiedy to?
-No właśnie załatwiłem ci ją na ostatnią chwilę,bo zdjęcia są jutro.
-Spoko,wyślij mi adres i dane.Przyjedź do mnie przed samą sesją.
-Ok,pa.
Schowałam telefon do torebki i wróciłam do stolika.
-Coś się stało?-zapytał Rick.
-Mój menager dzwonił,że załatwił mi na jutro sesję.-oznajmiłam.
-To świetnie,mogę przyjść popatrzeć?-odparł.
-No jasne-uśmiechnęłam się.
Dokończyliśmy jeść,Rick zapłacił urocze...O czym to mówiłam?...eee aha no tak wyszliśmy z restauracji i postanowiliśmy,że przejdziemy się do mnie.Poznałam Ricka o wiele bardziej, on jest cudowny! mamy wiele wspólnego.
Nagle dostałam sms od moje menago znowu...
Napisał,że załatwił mi też sesję w "Seventeen" wiosennej edycji.On się serio sprawdza.
Stanęliśmy dokładnie pod moją klatką.
-Cieszę się,że się dziś spotkaliśmy-wyszeptał Rick.
-Ja też-uśmiechnęłam się opierając o ścianę bloku.
-Pewnie każdy normalny chłopak by cię pocałował,ale jak mówiłem nie robię błędów jak Harry i nie spieszę się-mówił,chociaż widziałam,że bardzo chce podarować mi buziaka.
Postanowiłam zrobić mu przyjemność i zbliżyłam się do niego.Położyłam rękę na jego ramieniu,on natomiast objął mnie w pasie.Nasze usta się zetknęły,aż nagle usłyszałam huk i zauważyłam błysk lamp.Znowu paparazzi.
-Dobra, ja uciekam-powiedział wesoły.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i pobiegłam na górę.Otworzyłam mieszkanie,kluczyki rzuciłam na szafkę.Oparłam się o ścianę i zjechałam na ziemię.Podbiegła do mnie Lena.
-Co się stało?-zapytała podnosząc mnie.
Tak właśnie minął wieczór.Ja opowiadałam jej o wszystkim czego nie wie,a ona mi.Louis uważnie słuchał i wyrażał swoją opinię.A gdy zrobiłyśmy sobie maseczki Len's ganiała go,żeby nałożyć mu trochę tej brei.Około 21:40 Tommo pojechał do siebie,a my dokończyłyśmy "zabawę".Później poszłam spać.Gdy już leżałam w łóżku przestraszył mnie dźwięk sms.Wzięłam telefon okazało się,że to Rick.
"Dobranoc :*"
"A więc realizujesz swój plan :) dobranoc :*"
Zaśmiałam się sama do siebie i odłożyłam telefon na półkę.Wciąż myślałam o tym co się dziś wydarzyło,aż w końcu zasnęłam.


2 kom.=next



środa, 5 lutego 2014

9.Ja się nie poddam!

W pudełku leżał naszyjnik.Wyglądał jak kilkadziesiąt tysięcy dolarów.I raczej nie był tani,bo opakowanie miało napis "Swarovski" .Zamarłam! Nigdy nie dostałam czegoś takiego.
-Może nie zbyt orginalne,ale chyba Ci się podoba-uśmiechnął się.
-Zayn,to piękne,ale czemu mi go kupiłeś?-rzekłam nadal zachwycona.
-Bo cię lubię-speszył się.
-Dziękuje-powiedziałam z uroczym akcentem przytulając go.
Podano nam zamówienie.Od razu wzięłam się za jedzenie,bo byłam głodna.Rozmawialiśmy trochę i przyszedł czas wracać.Wyszliśmy z restauracji,a na dworze było ciemno.
-Przejdziemy się?-zapytał.
-Jasne-odparłam.
-A właśnie,to od Louisa-dał mi kolejne pudełko.
Otworzyłam je,w środku był biały iphone 4s.
-Ooo,czemu wy mi kupujecie tak drogie prezenty?-wymamrotałam.
-Jesteś teraz w naszej rodzinie-wyszeptał.
-Dobraa-zdziwiłam się.
Schowałam pudełko z nowym telefonem do torebki.
-Mój przyjaciel przyleciał do Londynu,ma na imię Dylan.Skończył szkołę taneczną,znajdziecie dla niego pracę.Wiem,że o dużo was proszę,ale błagam.Mogę oddać ten telefon-prosiłam.
-Jasne,ale nie musisz niczego oddawać.-uśmiechnął się.

*oczami Louisa*
Siedziałem w domu i oglądałem telewizję.Denerwowałem się,bo Zayn wracając ze sklepu miał zajechać do Leny,aby dać jej prezent ode mnie.A nie wraca od 2 godzin.Wyjąłem telefon,wybrałem jego numer.
-Do kogo dzwonisz?-zapytał Niall.
-Do Zayna,jeszcze nie wrócił-odpowiedziałem.
-Wyluzuj,on da jej tylko telefon i wraca-rzekł.
-Zayn gdzie jesteś?
-Spokojnie już jadę do Leny.
-Co tak długo?
-Louis muszę kończyć,bo zielone paa.
W tle słyszałem głos Leny,coś mi tu nie gra.
-On kłamał,słyszałeś ją?-powiedziałem nerwowo.
-Louis,bez spiny.Co Zayn może jej zrobić? pomyśl-odparł Horan.
-Dobra nooo-wymamrotałem.
Nagle usłyszałem dzwonek z portierni.Wstałem i podszedłem do domofonu.
-Panie Tomlinson przyjechała Nina Karinowska.
-Wpuść ją proszę.
Oparłem się o ścianę i czekałem,aż Nina podejdzie do drzwi.Po chwili czekania odbyło się głośne pukanie do drzwi.Otworzyłem je,ona wyglądała tak jakoś inaczej.Miała śliczną,czerwoną sukienkę,czarną marynarkę.Do tego mega wysokie szpilki. Usta czerwone,normalnie się mega odstrzeliła.
-Już wołam Harrego-oznajmiłem-Harry!!
-Nie,nie ja do Elki-uśmiechnęła się.
W tym czasie Styles zbiegł na dół.
-Co jest?-zapytał zapatrzony w Ninę.
-Nic,przyszłam do El-powiedziała jakby z wrednym akcentem.
-Coś się stało?-rzekł
-Nie,chcę iść z Eleanor na imprezę,a Lena wyszła na kolację z Zaynem-odparła.
Wszystko się we mnie zagotowało.Oni oboje mnie okłamali!
-Że co?!?-wrzasnąłem.
-Ty nie wiesz? o kurdeee-speszyła się.
-Louis uspokój się,ona jest odpowiedzialna.O co ty się wkurzasz?-mówił Styles.
-No właśnie,nie ma po co się denerwować,a teraz powiedz mi gdzie Eleanor-rzekła radośnie Nina.
-Ona pojechała na sesję do Nowej Zelandii,my z tobą pójdziemy-oznajmiłem.
Ubrałem kurtkę i razem z resztą wyszliśmy z domu.Zapakowaliśmy się do auta,które zaraz potem ruszyło.
*oczami Niny*
Nie zbyt mi się podobało to,że Harry też jedzie,ale trudno już.Wyjęłam z torebki lusterko i szminkę.Zaczęłam uwodzicielsko malować usta.Harry położył rękę na mojej nodze,ale ja pod pretekstem chowania akcesorii odsunęłam się.Skoro on potrafi wyjść sobie do innej to ja mu pokaże co potrafię w klubie.Wiem jak to jest gdy ktoś łamie ci serce.Może i nie znam Harrego jako normalnego chłopaka za dobrze,ale podobno polubiliśmy się trochę bardziej.
Zatrzymaliśmy się,wysiadłam i seksownym krokiem weszłam do klubu.Podeszłam do baru.Zamówiłam drinka,miałam gdzieś co robi Harry.Może przesadzam,ale nie umiem inaczej.Po tym jak mój były chłopak mnie skrzywdził ledwo się pozbierałam,ale o tym już mówiłam.
-Cześć,jestem Rick.-usłyszałam tajemniczy głos za sobą.
-Nina,miło cię poznać-uśmiechnęłam się.
Chłopak miał kasztanowe włosy,piękne,brązowe włosy i malinowe usta.Wyglądał na jakieś 22 lata,w oczy rzucał się lekki zarost.Jego wzrost mnie zadziwił,bo jestem od niego niższa nawet na tych ogromnych szpilkach.
-Jesteś stąd?-zapytał.
-Nie,z Polski,ale przyjechałam tu,żeby kontynuować karierę modelki-oznajmiłam.
-Wiem,bo mój współlokator kupił gazetę z tobą na okładce i powiedział,że kiedyś będziesz jego żoną-odparł wesoło.
-Ma ambitne plany-zaśmiałam się.
-Ale ja taki nie jestem, co tu jeszcze robisz?-rzekł sącząc drinka.
-W sumie to nic,mieszkam z przyjaciółką Leną, o której na pewno słyszałeś-powiedziałam z uśmiechem.
-Tomlinsonowa? pewnie,że znam.Wszystkie dziewczyny z campusu o niej gadają.-opowiadał.
-No widzisz,a ty jesteś stąd? masz dziwny akcent-mówiłam.
-Mój tata jest Włochem,ale od urodzenia mieszkam w Londynie.-oznajmił.
-A ten twój kolega jest tutaj?-zapytałam.
-Taa,pewnie wyrywa jakąś pannę-odparł bez zainteresowania.
-To tak jak ty-zaśmiałam się.
-Ja tylko z tobą rozmawiam,on je podrywa poprzez chamskie teksty-uśmiechnął się.
-Aaa to różnica-zaśmiałam się ponownie.
-Dowcipna jesteś-rzekł radośnie.
-Dziękuje,ty też-klepnęłam go w ramię.
-Opowiedz mi coś o sobie-poprosił.
-Nie wiem co...Uwielbiam swoją pracę,włoskie jedzenie.Nie cierpię marud,a ty?-odparłam.
-Kocham football,włoskie jedzenie,swoje studia i nie cierpię takiej jednej dziewczyny z campusa-opowiadał.
-Jakiej dziewczyny?-spytałam mieszając rurką w szklance.
-Sarah Foster,myśli,że jest tam królową.-oznajmił.
-Aha,aghh zapomniałam zapytać co studiujesz?-zawstydziłam się.
-Zarządzanie,nudaaa-powiedział opierając rękę o blat baru.
-Wiesz jesteś pierwszym chłopakiem,który nie szuka tu tylko łatwej laski-uśmiechnęłam się.
-To nie moje klimaty,wolę poważne sprawy-rzekł pijąc drinka i patrząc mi w oczy.
Polubiłam tego chłopaka,jest na prawdę fajny.Niestety zauważyłam,że Harry rzuca się coś i patrzy prosto na nas.
-Zaczekaj chwilę-powiedziałam,po czym ruszyłam w stronę chłopaków.
Stanęłam na wprost Stylesa.
-O co ci chodzi?-zapytałam udając.
-Zachowujesz się dziwnie i do tego podrywasz jakiegoś chłopaka,to jest-odpowiedział nie zbyt wesoło.
-A ty to co? Cara Delvignge mój drogi-rzekłam.
-To koleżanka-zmieszał się.
-Aha akurat,Harry znamy się kilka dni.Jesteś moim przyjacielem,za bardzo się pospieszyliśmy.Jesteś tak zły za tego chłopaka,a pewnie nie wiesz jak mam na drugie imię.To nie ma sensu-tłumaczyłam.
Odeszłam,ale po kilku chwilkach odwróciłam się.On miał łzy w oczach!! To był okropny widok,ale spójrzmy prawdzie w oczy.Ja i Harry znamy się kilka dni,a on myśli o nas jak o parze na wieki.To nie realne! musimy się bardziej poznać.Z resztą nie chcę z nim na razie zaczynać czegoś.Chcę się skupić na karierze,poznać nowych ludzi,a nie być ciągle z Hazzą.Postanowiłam,że muszę się od niego odciąć.
-A więc o czym rozmawialiśmy?-zapytałam siadając na stołku przy barze obok Ricka.
-Nie ważne,zacznijmy nowy temat-odparł.-Ty rozmawiałaś z Harrym Stylesem?!?
-Tak,ale nie o tym chcę rozmawiać.Opowiedz mi o studiach.-uśmiechnęłam się.
-Codziennie zajęcia od 7:30.A po nich gram-powiedział.
-A w weekendy?-spytałam.
-Są imprezy,gramy w piłkę plażową,chociaż plaży nie mamy-zaśmiał się.
-Ciekawe-stwierdziłam.
-Przyjdź kiedyś,może jutro?w końcu to piątek,o 17:00 ci odpowiada? ma być dość ciepło-rzekł.
-Nie znam cię za bardzo,ale ok.Przyjdę-zapewniłam.
-To się cieszę,dobra tu masz mój numer.Zadzwonię jutro,a teraz uciekam-podał mi karteczkę.
-Paa,super,że się poznaliśmy-uśmiechnęłam się.-A co mi tam,chodź tu.
Przytuliliśmy się,ale tak po przyjacielsku i poszedł sobie.Spojrzałam na kartkę,którą od niego otrzymałam.
Faktycznie znajdował się tam numer telefonu i jego imię oraz nazwisko: Rick Smith.
Schowałam ją do torebki,dopiłam drinka,a następnie poszłam szukać chłopaków.
-Jedziemy?-zapytałam.
-Jasne-odpowiedział Liam.
Zmierzaliśmy do wyjścia,aż nagle potknęłam się o jakiś papierowy kubek i złapał mnie Liaś.Co oczywiście wkurzyło Stylesa.Zapakowaliśmy się do auta,usiadłam przy oknie.Wyjęłam telefon,zegarek wskazywał 22:45.Miałam ochotę na dłuższe klubowanie,ale jakoś tak wyszło.
Zatrzymaliśmy się pod ich domem.
-Odwieziecie mnie do mojego mieszkania?-zapytałam.
-Kierowca cię odwiezie,ale wejdź na moment-odparł Niall.
Wparowaliśmy do środka,a tam Lena i Zayn cali w mące.Mieli na sobie fartuchy i robili najprawdopodobniej pizze.
-Co tu sie dzieje??-wkurzył się Lou.
-Mieliśmy zamiar zrobić wam na kolację pizze,ale jakoś tak wyszło...-mówiła rozbawiona Len's.
-Co?!? Zayn jako możesz,jesteśmy przyjaciółmi-krzyczał Tommo.
-Spokojnie,ty masz jakąś paranoje-rzekła jego siostra.
-Jestem twoim starszym bratem!-wrzasnął.
-Przypomnij sobie,że tydzień temu o tym nie wiedziałeś-krzyknęła rzucając fartuchem o blat.
Lena wybiegła z domu,a ja za nią.Weszła do auta tak samo jak ja.A one ruszyło.
-Mam go dość! co chwilę się czepia-odparła naburmuszona.
-Poczuł się jak brat,musisz go zrozumieć-pocieszałam ją.
-Kiedy ja nie mogę.Nie chcę się z tym męczyć-wyszeptała.
Przytuliłam ją i czekałam,aż dojedziemy.
***
Otworzyłam drzwi od mieszkania,po wejściu zatrzasnęłam je,a klucze rzuciłam na szafkę.Zdjęłam buty,ustawiłam je do szafki i ruszyłam do kuchni.Nalałam soku do szklanki,wypiłam do końca.Spojrzałam na zegar.Była dokładnie 23:30.Oparłam się o szafkę i rozmyślałam.
Lena wreszcie wyszła z łazienki,przyszła kolej na mnie.Rozebrałam sie,wrzuciłam ubrania do kosza na pranie i weszłam po prysznic.Umyłam się szybko,przebrałam,a następnie pobiegłam do sypialni.Położyłam się i dokończyłam myśleć o moim życiu.
Muszę coś zmienić!